Strona:PL Němcová Babunia.djvu/31

Ta strona została skorygowana.
III.

Gdyby człowiek przyzwyczajony do hałaśliwego życia miejskiego, wędrował dolinką, w której znajdowało się mieszkanie rodziny Proszków, toby sobie niezawodnie pomyślał: — Że też tacy ludzie mogą wytrzymać tutaj przez cały rok! Nie chciałbym tu mieszkać dłużej, niż trwa kwitnienie róż. Miły Boże, przecie tu niema żadnej uciechy! — A jednak było tam bardzo dużo uciechy! W zimie i w lecie. Pod niską strzechą mieszkało zadowolenie i miłość, zamglona tylko niekiedy różnemi okolicznościami, jak na przykład wyjazd pana Proszka do głównego miasta, albo choroba którego z domowników.
Domek był niewielki, ale bardzo ładny. Około okien wychodzących na wschód, wiła się winna latorośl, a przed oknami był mały ogródek pełen róż, fijołków, rezedy i sałaty, pietruszki i innych drobnych warzyw. Na północno-wschodniej stronie był ogród, a za nim ciągnęła się łąka aż ku młynowi. Duża stara grusza stała przy samym domu, kładąc się całym ciężarem swoich konarów na gontowej strzesze, pod którą miały liczne gniazda jaskółki. Na środku podwórza stała lipa, pod nią ławeczka. Na południowo-zachodniej stronie był mniejszy budynek gospodarski, a za nim ciągnęły się krzaki i zarośla aż do samego upustu. Obok domu prowadziły dwie drogi; jedna była wozowa, a wdłuż rzeki można było dojechać nią do dworu Ryzemburskiego i na Czerwoną Górę, albo też w dół rzeki ku młynowi, i ciągle nad rzeką aż do najbliższego miasteczka, oddalonego o małą milkę. Ta rzeka to dzika Upa, która płynie z gór Karkonoszów, rzucając się przez urwiska i skały, przeciskając się przez ciasne wąwozy aż do równiny, gdzie bez przeszkód spokojnie