— Będzie mogła — twierdził Janek. — Nie wiesz, jak to onegdaj wrzuciłem gałązkę do wody przed same stawidło? Kręciła się, kręciła, potem raptem zjechała na dół, na koła, i zanim przebiegłem przez młynicę, już była w potoku i płynęła ku rzece.
— A dokąd płynie potem? — pytała Basia.
— Od młyna płynie do Zlickiego mostu, od mostu pod wzgórzami do szluz, od nich koło Farbiarskiego kopca do browaru; pod skałą przeciśnie się między grubemi kamieniami ku szkole, do której za rok będziecie chodzili. Od szkoły popłynie ku wielkiemu mostowi przy łąkach i do Zwoli, od Zwoli ku Jaromierzowi do Łaby.
— A potem dokąd jeszcze popłynie, babuniu? — pytała Basia.
— Popłynie Łabą daleko, daleko, aż dopłynie do morza.
— O jej, do morza! A gdzie jest morze i jakie ono jest?
— Ach, morze jest szerokie, dalekie, sto razy dalej do niego, niż do miasta — mówiła babunia.
— A co się potem stanie z tą gałązką? — pytało dziewczątko smutnie.
— Będzie się kołysała na falach, aż one wyrzucą ją na brzeg; po brzegu będzie się przechadzało dużo ludzi i małych dzieci, i jeden z chłopaczków podniesie gałązkę i pomyśli: Skąd też ty, gałązko, płyniesz? Kto też cię rzucił na wodę? Pewno tam gdzieś siedziała dziewczynka nad wodą i ona urwała cię i puściła na fale. — Potem chłopaczek zaniesie gałązkę do domu, zasadzi ją do ziemi i z gałązki wyrośnie ładne drzewko, ptaszki będą na niem śpiewały, a drzewko będzie temu rade.
Basia westchnęła głęboko, opuściła w zamyśleniu podkasane sukienki do wody i babunia musiała je wyżymać. Pan strzelec przechodził akurat obok strugi i śmiał się, że Basia jest topielica. Ale Basia kręciła głową i mówiła: — E, nie, bo żadnych topielic przecie niema.
Jak pan strzelec przechodził w pobliżu, to babunia zawsze zapraszała: — Wstąpcie, panie kumie, nasi są w domu! — A chłopcy brali go za ręce i prowadzili do domu. Czasem pan strzelec się
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/33
Ta strona została skorygowana.