Przyszła Cylka, najstarsza kataryniarzówna, na hajty z dzieckiem. Dziewczynka ta miała zawsze co niańczyć, bo u nich był co rok, to prorok. Więc pani matka zaraz się jej zapytała: — Cóż dobrego mieliście na obiad?
— A nic, tylko zacierki — odpowiedziała Cylka.
— Jakto, zacierki i nic więcej? Przecież Marynia mówiła, że jej wasza matka dała kawałek zajączka i że był bardzo dobry.
— E, pani matko, to nie był zając, to był kawałek kota. Tatuś dostał go na Czerwonej Górze, był tłusty jak ten wieprzek, mamusia wysmarzyła z niego sadło, a ojciec będzie się niem smarował. Kowalka mu to poradziła, kiedy zaczynał kaszleć, żeby nie dostał suchot.
— Boże, odpuść grzechy, ci ludzie jedzą koty! — zawołała pani matka i z obrzydzeniem splunęła.
— Ach, gdyby pani matka wiedziała, jakie to dobre! A wiewiórki są jeszcze lepsze. Tatuś spotkał młodego strzelca, który niósł trzy wiewiórki zastrzelone na żarcie dla puhacza. Tatuś go prosił, żeby mu te wiewiórki dał, jako że słyszał, że wiewiórki mają dobre mięso, smaczniejsze od zajączków, bo żywią się tylko orzechami laskowemi. Młody strzelec dał mu te wiewiórki i powiedział, że to prawda, że wiewiórki są rzeczywiście dobre. Tatuś przyniósł je do domu, ściągnął z nich skórę, mamusia je upiekła i ugotowała nam zacierek, więc mieliśmy dobry obiad. Czasem tatuś przynosi wrony, ale nie są smaczne. Jak raz Marynia do nas przyszła, to mamusia dała jej także kawałek. Onegdaj przyniosła nam matka gęś ze dworu; służąca pani administratorki zadusiła ją przy karmieniu kluskami i musieli ją zarżnąć. Pani jej nie chciała, więc dała ją mamusi, a my mieliśmy mięsa na kilka obiadów, a sadła będzie na długo... — Pani matka przerwała Cylce, mówiąc: — Daj już spokój i idź. Tfy, aż mi się zimno robi! A ty, Maryniu, bezbożna dziewczyno, jeśli jeszcze raz będziesz jadła zajączka u kataryniarzy, to zobaczysz! Zaraz idź mi się umyć i pamiętaj, żebyś do rąk nic nie brała! — Tak mówiła pani młynarka, popychając Cylkę ku drzwiom.
Marynia płakała, zapewniając matkę, że zajączek był dobry, ale pani matka ciągle spluwała. Przyszedł pan ojciec, a słysząc, co
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/45
Ta strona została skorygowana.