— Ano niech sobie będzie, ale mnie to nie wypada — odpowiedziała kuma i za żadne skarby nie chciała przez lornetkę popatrzeć. A mnie przyszło akurat do głowy, żeby tak przez to szkiełko można było zobaczyć cesarza Józefa, i patrzyłam na wszystkie strony, a że ten pan był bardzo uprzejmy, więc mu powiedziałam, kogo bym chciała zobaczyć.
— A na co ci tak koniecznie cesarza widzieć? Lubisz go, czy co? — pyta pan.
— Jeszczeby też — odpowiadam —, wszyscy go przecie lubią, bo jest dobry i grzeczny. I modlimy się za niego co dzień, żeby mu Pan Bóg dał długie panowanie i jego pani matce też.
Pan się uśmiechnął i powiada: — A czy chciałabyś z nim też porozmawiać?
— Uchowaj Boże! Przecież bym na niego nawet spojrzeć nie śmiała — mówię.
— Mnie się także nie wstydzisz, a cesarz taki człowiek, jak i ja.
— Nie taki sam, paniczku — odezwała się kuma. — Cesarz, to cesarz, łatwo to wymiarkować. Ja słyszałam, że jak się spojrzy cesarzowi w oczy, to się robi zimno i gorąco. Nasz radca rozmawiał z nim dwa razy i zawsze to powtarza.
— Wasz radca ma niezawodnie niebardzo czyste sumienie i dlatego nie może nikomu spojrzeć w oczy — rzekł pan i pisał coś na karteczce. Tę karteczkę dał potem kumie i powiedział jej, żeby poszła do Plesu do magazynu, to tam wszystkie jej gunie kupią. Mnie dał ten srebrny talar i powiedział: — Zostaw go sobie na pamiątkę, żebyś nie zapomniała o cesarzu Józefie i jego matce! Módl się za niego, bo modlitwa serca dziecięcego jest Bogu miłą. Jak wrócicie do domu, to możecie powiedzieć, że rozmawiałyście z cesarzem Józefem! — Powiedział te słowa i szybko się oddalił.
Pod nami się kolana ugięły i nie wiedziałyśmy, co robić z uciechy i lęku. W magazynie wypłacili Nowotnej trzy razy tyle, ile za gunie zażądała. Do domu leciałyśmy jak na skrzydłach, a gdyśmy zaczęły
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/52
Ta strona została skorygowana.