— A gdzie się podziały owce i pies? — pytał Wiluś.
— Pies zdechł, stare owce skapiały, młode urosły i miały znowuż młode baranki. Bo tak już jest na tym świecie: jeden umiera, drugi się rodzi.
Dzieci spojrzały w dolinę. W duchu widziały rycerzy na koniach, dziewczynkę zbłąkaną — i nagle — z lasu wyjeżdża pani na pięknym koniu, jedzie doliną a za nią koniuszy. Pani ma ciemny żakiecik, długą szatę ciemno-czerwoną, spływającą aż za strzemiona, na głowie zaś ma czarny kapelusz, z którego wiatr odwiewa zielony zawój, okalający jej krucze włosy.
— Babuniu, babuniu, rycerka jedzie, patrzaj! — wołały dzieci.
— Co wam też przychodzi do głowy! Czy są jakie rycerki na świecie? To pani księżna — odpowiedziała babunia, spoglądając oknem w dolinę.
Dzieciom było niemal przykro, że to nie była rycerka, jak sobie myślały.
— Pani księżna jedzie do nas na górę! — zawołały wszystkie naraz.
— E, co też wam się zdaje! Jakżeby tu koń podjechał? — mówiła babunia.
— Naprawdę, Orland lezie jak kot; popatrz tylko! — wołał Janek.
— Daj mi spokój, nawet patrzeć na to nie mogę. Ci państwo miewają dziwne przyjemności — mówiła do siebie babunia, przytrzymując dzieci, żeby się z okna nie wychylały.
Niedługo pani księżna była na górze. Lekko zeskoczyła z konia, tren długiej sukni przerzuciła sobie przez rękę i weszła do altany.
Babunia wstała i grzecznie ją witała. — To dzieci państwa Proszków? — pytała księżna, wpatrując się w twarzyczki dzieci.
— Tak jest, pani księżno — odpowiedziała babunia.
— A ty jesteś niezawodnie ich babcią?
— Jestem matką ich matki, pani księżno.
— Możesz się cieszyć, że masz takie zdrowe wnuczęta. Ale, czy też wy, dzieci, słuchacie babunię? — pytała księżna, zwracając
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/59
Ta strona została skorygowana.