— Cóż jej miałem powiedzieć? Powiedziałem, że jest pomylona, ale że nikomu nic złego nie robi.
— A księżna co na to?
— Usiadła na trawie, książę przysiadł się do niej, a mnie kazali usiąść obok siebie i opowiadać o pomylonej Wikcie. Jak to się stało, że zwarjowała?
— Dopiero się rozgadałeś! — roześmiała się strzelcowa.
— Jakbyś wiedziała! Któżby chętnie nie odpowiedział na pytanie pięknej pani? A nasza księżna wprawdzie już nie jest całkiem młoda, ale bardzo jest ładna. Zresztą, co miałem robić? Opowiadać, to opowiadać.
— Jesteście figlarz, panie kumie. Już dwa lata jestem tutaj i wciąż mi obiecujecie opowiedzieć, jak to się z tą Wiktą stało, a dotychczas jeszcze tego nie wiem, tylko tak piąte przez dziesiąte. Nie jestem piękną panią, nakazać wam nie mogę, więc pewno się nie doczekam tej opowieści nigdy.
— E, babuniu, jesteście mi milsza od najpiękniejszej pani na świecie, i jeśli chcecie słuchać, to wam tę historję opowiem, choćby na poczekaniu.
— Patrzajcież, jak ten pan kum umie miód koło ust smarować, gdy tylko chce! — roześmiała się babunia. — Jeśli pani kuma nie ma nic przeciwko temu, to bardzobym chciała usłyszeć tę opowieść. Stary człowiek jest jak dziecko, a sami wiecie, jak dzieci lubią opowieści.
— Ja nie jestem jeszcze taka stara, a lubię słuchać, gdy opowiadają. Opowiadaj, ojciec, czas nam zleci milej — odpowiedziała pani strzelcowa.
— Mamusiu, daj nam jeszcze chleba, bo już nie mamy ani kawałka — ozwał się od drzwi głos Bertka.
— To przecie niemożliwe! Gdzieby te dzieci były podziały tyle chleba! — dziwiła się babunia.
— Połowę zjadły, połowę dały psom, sarnie i wiewiórkom; zawsze tak robią. Mam ja z nimi krzyż Pański! — westchnęła strzelcowa, krając nowy kawał chleba. Podczas gdy pani gospodyni dawała
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/67
Ta strona została skorygowana.