Wikta jest gospodarską córką z Żernowa. Jej rodzice już dawno pomarli, ale brat i siostra żyją po dziś dzień. Przed laty piętnastu Wikta była dziewczyną jak ten kwiat; dalekoby trzeba szukać podobnej. Chyża jak sarna, pracowita jak pszczółka, lepszej żony niktby sobie życzyć nie mógł. Taka dziewczyna, gdy jeszcze jej się należy dział po ojcach, nie potrzebuje się bać staropanieństwa. Wiadome rzeczy. O Wikcie wszyscy sobie opowiadali, jaka to ładna dziewczyna, a swaci przychodzili jedni za drugimi. Rodzicom niejeden chłopak bardzo się podobał, bo byli śród nich zamożni gospodarscy synowie, i córka byłaby się dostała odrazu do gotowego, ale ona nie chciała o tem nawet myśleć. Uśmiechnęła się czasem do takiego, co najładniej tańczył, ale to tylko przy muzyce.
Często-gęsto ojciec zastanawiał się nad tem, że córka ma sobie za nic wszystkich konkurentów i nawet na żadnego nie spojrzy. Krzyknął na nią raz i drugi, żeby się namyśliła i jednego z nich wybrała, bo jak nie, to jej męża sam wybierze i przymusi ją wyjść za niego. Ale dziewczyna wybuchała płaczem, prosiła, żeby jej przecie z domu nie wyganiali, że niema nic pilnego, bo skończyła dopiero dwadzieścia lat, że jeszcze nie użyła wcale życia, że nie wiadomo kogo dostanie za męża i jak się jej będzie powodziło. Ojciec lubił ją bardzo, więc gdy słyszał takie lamenty, to mu się robiło żal, a gdy patrzył na jej ładne liczko, myślał sobie: — Masz jeszcze dosyć czasu, ty o konkurentów kłopotu mieć nie będziesz. — Ale ludzie tłumaczyli sobie to wszystko całkiem inaczej; mówili, że Wikta jest zarozumiała, że czeka pewno, aż po nią przyjadą powozem, że pycha idzie przed upadkiem, że panna, co bardzo przebiera, zostaje na koszu, i takie tam gadanie.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/69
Ta strona została skorygowana.
VI.