Wszyscy opłakiwali Wiktę, zanosili na msze na jej intencję, ale kiedy minęło pół roku, trzy kwartały i więcej, a o niej ciągle jeszcze nie było żadnej wiadomości, wspominali o niej już tylko tak, jak się wspomina o nieboszczce.
Szło już na drugi rok od zniknięcia Wikty, gdy razu pewnego owczarze przynieśli do wsi nowinę, że w książęcym lesie widzieli kobietę takiego samego wzrostu i barwy włosów, jak Wikta. Natychmiast ojciec i jego czeladź udali się do lasu na poszukiwanie, ale nikogo w lesie nie znaleźli.
Byłem wtedy pierwszy rok na praktyce u swojego poprzednika tutejszego, mojego późniejszego teścia. Słyszeliśmy, oczywiście, o tym wypadku, i gdy nazajutrz szedłem do lasu, rzekł mi stary, żebym się dobrze rozglądał po lesie, czy nie spotkam takiej osoby. I rzeczywiście, jeszcze tego samego tygodnia widziałem ją na zboczu niedaleko gospodarstwa jej ojca pod dwiema jodłami. Znałem Wiktę już dawniej, ale w tej obdartej, oszumiałej kobiecie nie byłbym jej nigdy poznał. A jednak to była ona. Jej szata przypominała ubiór pański i musiała być niegdyś ładna, ale teraz była cała w strzępach. Widać po niej było, że jest matką. — Oddaliłem się szybko i poszedłem powiedzieć swemu staremu, co widziałem, on zaś poszedł powiedzieć o tem rodzicom Wikty. Płakali oboje, bo byliby woleli usłyszeć, że nie żyje, niż dowiedzieć się o tak wielkiem jej nieszczęściu. Ale cóż było robić! Umówiliśmy się, że będziemy ją śledzili, żeby się z nią zbliżyć. Pewnego dnia przyszła pod wieczór do ogrodu ojcowskiego gospodarstwa. Usiadła pod drzewem, kolana objęła rękoma, podbródek oparła na kolanach i tak siedziała bez ruchu, spoglądając w jedno miejsce. Matka chciała się do niej zbliżyć, ale ona się zerwała, przeskoczyła przez płot i uciekła do lasu. Mój stary poradził, żeby jej przynieśli jedzenia i jakie takie ubranie ku jodłom do lasu, że może zwróci na to uwagę. Rodzice zrobili, jak im mój poprzednik radził, a ja zaniosłem do lasu na pewne miejsce jedzenie i ubranie. Na drugi dzień przekonałem się, że z jedzenia zabrała sobie tylko chleb, a z ubrania spódnicę, stanik i koszulę. Wszystko inne zostawiła na miejscu nietknięte; ponieważ leżało to tam przez kilka dni, zabrałem wszystko
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/84
Ta strona została skorygowana.