Księżna przyświadczyła. Hrabianka schyliła się ku dzieciom, dała każdemu z nich po róży, jednę ofiarowała babuni, jednę księżnej, ostatnią włożyła sobie za pasek stanika.
— Takie świeżutkie te kwiaty, jak i wy, panienko — rzekła babunia, powąchawszy różę. — Niech ją Pan Bóg zachowa dla pani w dobrem zdrowiu — dodała, zwracając się ku księżnej.
— Tego samego życzę sobie najserdeczniej i ja — rzekła księżna i pocałowała swoją miłą wychowanicę w jasne czoło.
— Czy mogę te dzieciaczki zabrać z sobą? — zapytała hrabianka, zwracając się do księżnej i do babuni. Księżna odpowiedziała, że tak, ale babunia powiedziała, że dziatwa panienkę bardzo utrudzi, bo chłopcy są jak te charty, osobliwie Janek, który jest dobrem ziółkiem.
Ale Hortensja roześmiała się i podała dzieciom obie ręce, pytając: — Czy chcecie pójść ze mną?
— Chcemy, chcemy — uradowały się dzieci i natychmiast ujęły ją za podane ręce. Skłoniwszy się przed księżną i babunią, hrabianka wyszła z niemi z gabinetu. Księżna wzięła ze stołu srebrny dzwonek i zadzwoniła; natychmiast ukazał się we drzwiach lokaj Leupold. Księżna poleciła mu, aby kazał w salonie nakryć do śniadania i podała mu paczkę listów do wyprawienia na pocztę. Leupold ukłonił się i wyszedł.
Przez tę chwilę, gdy księżna rozmawiała z lokajem, babunia przyglądała się portretom, wiszącym na ścianach gabinetu.
— Miły Boże! — zawołała, gdy lokaj wyszedł. — Ile to dziwnych ubiorów i twarzy! Ta oto pani jest ubrana akurat tak, jak nieboszczka Halaszkowa, Panie, świeć nad jej duszą! Też miewała takie wysokie obcasy u trzewików, suknie rozdęte, w pasie jakby ją biczem przeciął, a na głowie kok. Jej mąż był radnym w Dobruszce, a jak chodziłam tam do kościoła, to ją niekiedy widywałam. Nasi chłopcy mawiali, że to makowa panienka, bo tak wyglądała w swoich sukniach i w pudrowanych włosach, jakby ktoś kwitnącemu makowi odwrócił kwiatki na dół. Powiadali, że to moda francuska.
Strona:PL Němcová Babunia.djvu/98
Ta strona została skorygowana.