Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/101

Ta strona została przepisana.

chać. Zrządzenie to Boskie, że narody nie żyją w spokoju.
Rozpłakałam się!
Dzieci słysząc słowa matki, pociągały mnie za suknię, przytem dość głośno pytając:
— Mamuniu! czy to nasza babunia i dziaduś?
Wtem mnie matka poznała; ojciec wziął dzieci ku sobie i dopiero się rodzice dowiedzieli, co się z Jerzym stało.
Elźbieta pobiegła po brata i siostrę, szwagra i szwagrową i nie trwało długo, była cała wieś zgromadzona, a nie tylko krewni i przyjaciele, ale każdy mnie witał jakobym była rodzoną siostrą.
— Dobrześ zrobiła, żeś przyszła z dziećmi do domu, — rzekł ojciec, — Prawda to, że wszędzie ziemia należy do Pana Boga, ale swój własny kraj, ojczyzna, jest każdemu najmilsza; tak i nam nasza ojczyzna, tak też być powinno. Póki nam Pan Bóg chleb daje, nie zaznasz biedy ani ty, ani twoje dzieci, chociażbyś i pracować nie mogła. To ostatnie zaś, co cię spotkało, zadało ci ciężką ranę, lecz pomnij na słowa: Kogo Pan Bóg kocha, tego krzyżem darzy!
Tak mnie przyjęli jak dziecko. Brat chciał mi odstąpić izdebkę, ale wolałam zostać u rodziców w chałupce, w której ongi Jerzy mieszkał.
Dzieci były jak w domu, a rodzice byli im radzi.
Za mojej młodości dziewczęta się na piśmie nie znały. Było już wiele, umiała-li która trochę czytać, ale i to się tylko zdarzało pomiędzy dziewczynami w mieście. A jest to wielka szkoda i grzech, gdy ma człowiek dar ducha świętego a zaniedbywa go i nie ciągnie z niego korzyści. Lecz gdy nie ma do tego sposobności, jak człowiek ma sobie pomódz? Mój nieboszczyk, to był człowiek obeznany w świecie, a znał się na piśmie jak rzadko kto; urodził się do wozu i do karocy. A tak jest dobrze; takim każdy być powinien.
Wyrabiałam derki jak dawniej i zarabiałam