Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/102

Ta strona została przepisana.

ładny grosz, Były wówczas ciężkie czasy, wojny, pomór, a następnie głód. Korzec żyta kosztował sto złotych reńskich w banknotach. Co tu dopiero mówić. Ale Pan Bóg nas nie opuścił i przetrwaliśmy za Jego pomocą wszystko. Były takie złe czasy, że ludzie chodzili z pieniędzmi w garści a nie mogli nic kupić.
Nasz ojciec był człowiekiem dzielnym, jak rzadko. Pomagał, dopóki żył, każdemu, gdzie i jak mógł. Do niego też każdy przychodził, gdy już nie wiedział, do kogo się udać. Gdy przychodzili biedniejsi sąsiedzi i prosili:
— Sprzedajcie nam korzec żyta, bo nie mamy ani ziarnka, — zwykle mawiał:
— Dopóki mam, dopóty dam; gdy nie będę miał, dadzą mi inni, — i matka musiała zaraz namierzyć obsypaną miarkę. Lecz pieniędzy nie brał nigdy!
— Wszak my sąsiedzi, — mawiał, — jeżeli my sobie nie pomożemy, to któż nam pomoże? Gdy wam Pan Bóg da urodzaje, spłacicie mi ziarnem i będzie „kwita”.
Zato ludzie ojcu tysiąckrotnie dziękowali:
— Niech wam Pan Bóg wynagrodzi!
Gdy nie przyszedł w dom żebrak, matka by go była poszła szukać na krzyżowe drogi, bo jałmużnę dawać lubiła nadewszystko.
Dlaczego nie mieli ludziom pomagać? Wszak najedliśmy się wszyscy, mieliśmy w czem chodzić, czemuż nie mieliśmy pomagać tem, co nam zostawało? To nie wielka zasługa, bo prosty obowiązek chrześciański. Ale gdy się od ust odejmie i da, to dopiero jest cnotą. Wszak przyszło i z nami tak daleko, żeśmy jadali raz na dzień, aby inni ludzie mieli co w usta włożyć. Itośmy przetrwali, a słońce znów zaświtało.
W kraju nastał pókój, a z nim dobre czasy coraz lepsze.