Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/105

Ta strona została przepisana.

kateryniarza, który oprócz nich ma jeszcze czworo malców do wyżywienia. Baśka mi powiedziała, że z biedy zjadają koty i wiewiorki i wrony, a ludzie ich unikają, tak, że są sami na siebie wskazani.
— Czy ich dla tego unikają, że są ubodzy? czy dla tego, że zjadają koty i wiewiorki? — zapytała księżna.
— Że zjadają koty i wiewiorki, — potwierdziła Babunia.
— Z wiewiórki niezła pieczeń; sama już takiej potrawy spróbowałam, — rzekła księżna.
— Miłościwa Pani! — odezwała się Babunia, — co innego zjeść dla ciekawości, a co innego z biedy i głodu. Kataryniarz jest obdarzony od Boga dobrym apetytem; dzieci, jak się samo przez się rozumie, mają zdrowe żołądki, a na to wszystko ma biedak muzyką zarobić. Zkąd się ma więc brać? I tak nie mają ani na sobie, ani w sobie, a w mieszkaniu ich goło jak na dłoni.
Podczas tej rozmowy zasiadła księżna do stołu; Hortenzya usadziła dzieci obok siebie. Babunia musiała także zająć miejsce.
Księżniczka chciała nalać staruszce kawy, potem czokolady, lecz Babunia dziękując oświadczyła, że nie pije kawy, ani „tego drugiego“.
— A co śniadasz? — zapytała księżna.
— Od małego dziecka jestem przyzwyczajona do kiszonego żuru; jest to codzienna potrawa wszystkich ludzi, zamieszkałych w górach. Na śniadanie kiszony żur z kartoflami, na obiad kartofle z kiszonym żurem, a na wieczerzę jakby zmiótł! W niedzielę żur i kawałek chleba.
W górach olbrzymich jest to jednostajnym pokarmem ubogiego ludu przez cały rok. Człowiek dziękuje Panu Bogu, że chociaż tyle zawsze ma; bo zdarza się często, że otręb zabraknie.
Niżej na równinach ma już każdy trochę grochu, zasób jaśniejszej mąki, jarzyny, a tedy owedy w roku znajdzie się i kawałek mięsa na stole; w tych okolicach już bieda ludziom nie tak dokuczy.
Człowiek prosty nie może nawykać do pańskiego jedzenia, bo by niedługo wyszedł na psy; a zresztą takie łakotki nie dają siły.