Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/106

Ta strona została przepisana.

— Co do tego, to się grubo mylisz, Babuniu, takie potrawy są bardzo pożywne i gdyby ci górscy ludzie mogli mieć codzień kawał mięsa i zdrowy trunek, dodawałoby im to więcej sił, aniżeli wszelkie jadło, które przez dzień obficie spożywają, — odezwała się księżna.
— Oto masz! człowiek do końca życia musi się uczyć, — rzekła Babunia. — Myślałam bowiem zawsze, że wielcy panowie dla tego blado i chudo wyglądają, że spożywają takie łakotki, które im żadnych sił nie przysparzają.
Księżna się serdecznie rozśmiała, a nie chcąc się staruszce nadal sprzeciwiać, nalała kieliszek wina i rzekła:
— Wypij, Babuniu! rozgrzeje ci się żołądek.
Babunia podniosła kieliszek i trącając z księżną, rzekła:
— Zdrowie miłościwej pani! — i zmaczała wargi w trunku. Nareszcie przyjęła i ciasteczko, chociażby tylko dla tego, ażeby nie obrazić gościnności.
— Co jest w skorupkach, z których księżna pani je? — zapytał Janek po cichu.
— To są morskie zwierzątka i nazywają je ostrygami — odpowiedziała mała księżniczka.
— Tegoby Celinka nie jadła! — zauważył Janek.
— Na świecie są tysiączne smaki, — odpowiedziała mała.
Podczas rozmowy wetknęła Baśka, która obok Babuni siedziała, staruszce coś do kieszeni, szeptając jej w ucho:
— Schowajcie, Babuniu, to są pieniądze! Księżnicznika mi je dała dla dzieci Kudrny, a jabym je mogła zgubić.
Księżna usłyszała słowa Baśki i oczy jej z niewysławioną radością spojrzały w śliczną twarz wychowanki.
Babunia nie mogła zataić swej radości i rzewnym głosem się odezwała: