Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/120

Ta strona została przepisana.

— Patrz na ołtarz!
Było po podniesieniu. Ksiądz podniósł monstrancyę z „Przenajświętszym“, dzwony zagrzmiały gwałtownie, lud zaśpiewał chórem: „Barunku Boży, Chryste, zmiłuj się!“ i procesya wyszła z kościoła.
Na czele szły dzieci, za niemi świeczkarze z palącemi się świecami, potem z ślicznemi wieńcami dziewczynki, które z koszyczków kwiaty rzucały, nareszcie księża, potem zwierzchność miasta, honoracya z całej okolicy, na końcu lud z miasta i sąsiednich wiosek, pomiędzy nimi Babunia.
Liczne chorągwie cechów powiewały nad głowami ludu; woń kadzidła mięszała się z czerstwym zapachem rozsypanych kwiatów, odgłos dzwonów rozlegał się w powietrzu.
Kto nie mógł brać w procesyi udziału, stał w progu lub oknie i patrzał na wspaniały pochód, tysięcznobarwną procesyę.
Co za przepych! co za różnorodność ubrań! W wystrojonych szatach dzieci, księża w drogocennych ornatach, panowie we frakach, poczciwi mieszczanie w pięćdziesięcioletnich kabatach, młodzieńcy we wyszywanych kamizelach, starcy w długich, po kostki sięgających sukmanach; panie w gustownych, acz skromnych ubraniach, mieszczanki w czepcach koronkowych, srebrem i złotem przeplatanych, wiejskie gospodynie w krochmalonych czepcach lub białych chustkach na głowie.
Jak Stanickiego dom było można poznać jako dom gościnny po wymalowanem godle, tak oznaczało ubranie sposób myślenia i zawód tych tu ludzi. Na pewno było można rozeznać kapitalistę, rzemieślnika od urzędnika, gospodarza od chałupnika, a ubrania zdradzały tych, którzy się trzymali starych obyczajów, jako i tych, którzy naśladowali świat nowy.
Przy ołtarzach usiłowała Babunia dostać się do dzieci, aby im nieść pomoc w potrzebie. Skończyło się wszystko dobrze, tylko Adelka wzdrygała się za każdym wystrzałem i zatykała rączkami uszy, zamykając zarazem oczy.