Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/129

Ta strona została przepisana.

Wacław rozśmiał się głośno, zaciął konie i odjechał.
Babunia zawiesiła świeże wianki nad oknem i nad obrazami świętych, a przeszłoroczne wrzuciła w „święty ogieniaszek“.

IX.

W babusinym pokoju było jak w ogrodzie. Gdzie się człowiek obrócił, wszędzie pełno róż i rozmaitego kwiecia, pomiędzy tem mniejsze i większe kupki dębowego liścia. Baśka i Andzia wiązały różczki, Celinka wiła wielki wieniec. Na ławie przy piecu siedzieli chłopcy z Adelką i uczyli się wierszy na pamięć.
Było to we wigilią św. Jana. W następny dzień miały być imieniny ojca, więc wielkie święto w całym domu. W dzień imienin pan Proszek zapraszał do siebie najlepszych przyjacieli w gościnę. Dlatego taki pospiech i rumor w całym domu. Urszula myła i wymiatała każdy kąt, aby się nigdzie najmniejszy pył nie znalazł. Elźbieta parzyła drób, pani Proszkowa piekła kołacz, a Babunia doglądała to ciasta, to kuchni, to drobiu, bo bez niej się nigdzie obyć nie mogło. Baśka prosiła, aby Babunia wywołała Janka z izby, bo jej nie da spokoju, a gdy chłopiec izbę opuścił, znów Elźbieta z Urszulą narzekały, że im się pląta pod nogami. Wilemek się domagał, aby go Babunia przesłuchała wiersza, Adelka ciągnęła ją za fałdy, napierając się kołacza, a w podworzu gdakały kury na znak, iż chcą pójść do kurnika.
— Zmiłowanie Boskie! wszak się rozedrzeć nie mogę, — narzekała biedna staruszka.
Wtem zawołała Urszula:
— Pan wraca do domu!
Zamykają kołacze w szafie, pani Proszkowa ukrywa, co ma zostać jeszcze tajemnicą, a Babunia przykazuje dzieciom:
— Abyście mi ojcu nic nie wygadały!