Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/134

Ta strona została przepisana.

Aczkolwiek Babunia miała pełne ręce roboty, to jednakowoż otwierała chwilami drzwi, zaglądała do pokoju i upominała dzieci:
— Zachowujcie mi się tu spokojnie i nie dotykajcie mi niczego!
Gdy staruszka potem wchodziła do ogródka po świeżą pietruszkę, nadbiegła właśnie Krystyna z tłomoczkiem pod pachą.
— Dzień dobry, Babuniu! — zawołała wesoło, — i była taka uradowana, że Babunia z zdziwieniem jej się przypatrzyła.
— Wyglądasz, dziewczyno, jakbyś się na różach wyspała! — odezwała się staruszka.
— Trafiliście, Babuniu! moje poduszki są ze samych róż, — odpowiedziała Krystyna.
— Ty, szelmo, nie chcesz zrozumieć! ale niech będzie jak chce, byle tylko wyszło na dobre; rozumiesz mnie, dziewczyno? — zapytała Babunia.
— Tak, Babuniu! — odrzekła Krystyna, — a spostrzegłszy, że się Babunia czegoś domyślała, zarumieniła się mocno.
— Co to masz za tłomoczek? — zapytała znów Babunia.
— Przyniosłam coś dla Janka; wszak nasze turkawki mu się tak bardzo podobają, więc przyniosłam mu parę młodych na chów, — odpowiedziała Krystyna.
— Ale dla czego robisz sobie szkodę? Wszakby się bez tego obyło! — rzekła Babunia.
— Uczyniłam to ze szczerego serca, Babuniu! Kocham wasze wnuki, a one się z tego ucieszą, więc nie psujmy im uciechy! — odpowiedziała Krystyna i namyślając się, rzekła:
— Zdaje mi się, że wam jeszcze nie powiedziałam o zajściu, które przedwczoraj w nocy u nas miało miejsce?
— U nas było wczoraj gwarno jak na pragskim moście; nie miałyśmy ani chwili wypoczynku, tyle sobie przypominam, żeś mi chciała coś opowiedzieć o tym Włochu. Mów więc i spiesz się, bo mnie każda chwila jest droga, oczekuję naszych z ko-