Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/140

Ta strona została przepisana.

ciła. Mój nieboszczyk Jerzy także pewnego razu podobnego figla wyplatał i musiał za niego odpokutować, — odpowiedziała Babunia.
— A cóż takiego zrobił, Babuniu?
— Możebyś chciała, aby się rozsiadła i opowiadać zaczęła? Inny raz o tem. I tak o wszystkiem zapomniałam, a tu słyszę już, zdaje mi się, turkot nadjeżdżającego powozu; to nasi z kościoła wracają. Chodźmy do izby! Muszę sobie wpierw wszystko rozważyć, coś mi powiedziała. Może mi potem jaka dobra myśl do głowy przyjdzie, — rzekła Babunia, przestępując próg przedsionka.
Prawie równocześnie z powozem przybyli do „Starego Bielidła“ pan ojciec i pan leśniczy.
Pan Proszek, widząc się w gronie przyjaciół i rodziny, którą tak bardzo kochał, a której się przez rok cały tak mało mógł poświęcić, był wielce wzruszony, a gdy Baśka wygłosiła wiersz, rzewnie się rozpłakał. Dzieci widząc ojca, matkę i Babunię płaczących, jąkały się w deklamacyach i w końcu same szlochać zaczęły. Elżbieta i Urszula stały przy drzwiach i przysłuchiwały się powinszowaniom, potem nakryły oczy niebieskiemi fartuchami i plakaly jedna więcej od drugiej. Pan ojciec obracał tabakierę pomiędzy palcami jak koło młyńskie, a leśniczy, chcąc wzruszenie ukryć, ocierał rękawem piękny kordelas, był bowiem dzisiał w świątecznem ubraniu. Krystyna zaś stała przy oknie i nie wstydziła się swych łez, aż tu naraz pan ojciec przystąpił do niej i tabakierą trącając ją w ramię, rzekł:
— Aha! już wiem: myślisz sobie: kiedyż mnie tak winszować będą?
— Wy, panie ojcze, musicie zawsze człowieka gniewać, skarżyła się dziewczyna, ocierając łzy fartuchem.
Ze łzami w oczach, ale z radością i zadowoleniem w sercu, przystąpił pan Proszek do stołu, aby nalać w kielichy wina.