Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/141

Ta strona została przepisana.

— Na zdrowie wszystkich! — zawołał potem, wypróżniając pierwszy puhar.
Następnie wszyscy obecni wypili zdrowie gospodarza domu i wnet im się twarze z radości rozpromieniły. Janek był najszczęśliwszy ze wszystkich, bo dostał od leśniczego dwa króliki, od pani matki wielki kołacz, z wszystkiemi temi przyprawami upieczony, które najwięcej lubił, od Babuni zaś otrzymał jedną z dwudziestograjcarówek, które miała schowane we węzełku w skrzyni, od rodziców zaś miał różne podarunki; a gdy wreszcie po obiedzie księżna pani z księżniczką w ogrodzie się zjawiły i państwo Proszkowie z Babunią i dziećmi wybiegli na ich przywitanie, odebrał Janek od księżniczki piękną książkę, w której były wymalowane najróżniejsze zwierzęta.
— Przyjechałam się przypatrzeć, jak się dziś weselisz, Janie, — odezwała się księżna.
— W rodzinie i z dobrymi przyjaciołmi zawsze dobrze, Jaśnie Pani, — odpowiedział pan Proszek.
— A kto jest u ciebie? — zapytała księżna?
— Moi sąsiedzi; młynarz z rodziną i ryzemburski leśniczy.
— Nie chcę ci dłużej przeszkadzać; wróć spokojnie do ich grona; za chwilkę odjadę, — rzekła księżna.
Pan Proszek nisko się ukłonił, bo nie miał odwagi zatrzymywać swej pani, lecz prostoduszna Babunia zawołała:
— A to by było pięknie, gdybyśmy miłościwej Pani i miłościńce ani kołacza nie podali! Idź, Teresko, idź i przynieś kołacza!
Ty, Baśko, pobiegnij po koszyczek i urwij trochę tereśni!
Możeby miłościwa księżna Pani na trochę śmietany lub wina zezwoliła?