Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/148

Ta strona została przepisana.

W drodze zatrzymali się pątnicy przed każdą kaplicą, każdą „Bożą Męką“, każdym krzyżem, fundowanym z powodu zaszłego na tem miejscu nieszczęścia, przed każdym obrazem „Matki Boskiej” i odmawiali „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Marya“ i „Wierzę w Boga Ojca“.
Baśka i Andzia uważały początkowo bacznie na przewodnika Marcina i śpiewały zarówno z drugiemi pątnikami. Gdy kompania już za „Czerwoną Górą“ była, Baśka zapytała nagle Babunię:
— Babuniu, gdzie jest Turyń, gdzie to nieme dziewcze mieszkało?
Lecz dziś nie miała szczęścia, bo Babunia szorstko odrzekła:
— Gdy idziesz na odpust, masz pamiętać o Panu Bogu, a nie myśleć o innych rzeczach! Spiewaj, a jak nie, to się módl po cichu!
Dziewczęta więc znów chwilę śpiewały. Lecz gdy przyszły do lasu i spostrzegły tu i owdzie w trawie czerwone poziomki, zabrały się do zbierania smacznego owocu, wszak byłoby szkoda zostawić je w trawie, przyczem sobie powykrzywiały kapelusze, a w dodatku opadły im zakasane suknie. Nie mało więc miały kłopotu i nie mogły brać udziału w nabożnym śpiewie. Naraz przyszedł im na myśl kołacz w tłomoczku i bez namysłu zabrały się do smacznej pracy. Ni Babunia, ni pani matka nie uważały na dzieci, bo były zatopione w modlitwie. Za to Krystyna, która Adelkę za rękę prowadziła, często je upominała, a nareszcie się szyderczo do nich tak odezwała:
— Wyście tu bardzo potrzebne! Z pewnością zyskacie wielki odpust!
Gdy zmrok zapadał, doszli pątnicy do Swiatanowic. Przed miasteczkiem zatrzymali się. Kobiety obuły trzewiki, poprawiły sukien i dopiero potem ruszyła kompania do miasta. Pątnicy udali się wpierw do studzienki pod kościół, gdzie woda wy-