Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/163

Ta strona została przepisana.

Baśka klęcząc u nóg Babuni, złożyła rączki na kolanach staruszki i niebieskiemi wiernemi oczami patrząc w poważną twarz staruszki, zapytała:
— Jakie to są proroctwa, któreście nam opowiadali; wiecie, o Blanickich rycerzach, o świętym Wacławie i świętym Prokopie?
— To jest proroctwo ślepego młodzieńca, — odpowiedziała Babunia.
— Ach, Babuniu, ja się poniekąd tak boję, że wam tego ani opowiedzieć nie mogę; nie prawda, wy byście także nie chcieli, ażeby czeska ziemia na końskich kopytach była rozniesiona?
— Jakaś ty nie mądra! Miałabym takiego nieszczęścia chcieć, gdy się codzień modlimy za szczęście czeskiej ojczyzny; wszak to jest nasza matka! Więc gdybym matkę w nieszczęściu widziała, miałoby mi to być obojętne? Cóż byście wy zrobiły, gdyby ktoś chciał waszą matkę zabić?
— Krzyczelibyśmy i płakali, — zawołali chłopcy i Adelka.
— Jesteście jeszcze dziećmi, — rozśmiała się Babunia.
— Musielibyśmy jej bronić, nieprawdaż babuniu? — rzekła Baśka, a oczy jej się iskrzyły.
— Tak jest, dziewczyno! Bo sam krzyk i płacz na nic się nie zda, — rzekła staruszka, kładąc ręce na głowę wnuczki.
— Ale, Babuniu, my jeszcze mali, jakby my więc pomódz mogli? — odezwał się Janek, który się gniewał, że Babunia za mało na niego liczyła.
— Czy nie wiecie, com wam opowiadała o Dawidzie, który Goliata pokonał? Widzicie z tego najlepiej, że i mały i słaby wiele może, gdy ma silną wiarę w Boga! Pamiętajcie to sobie! Gdy dorośniecie i dostaniecie się w świat, poznacie tam