Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/169

Ta strona została przepisana.

Podczas długich i mgławych wieczorów, kiedy kobiety chodziły do przędzy lub darcia pierza od chałupy do chałupy, często nawet od wsi do wsi, można było często nowinę słyszeć, jak:
— Wczoraj straszyło tu, przedwczoraj tam, — a gdy zaczęto o tych zdarzeniach mówić, nie było już opowiadaniom końca, albowiem każda kobieta, każda dziewczyna wiedziała o podobnym przypadku. I kramlowscy złodzieje, którzy z wiosną szli do kryminału, a z początkiem zimy wracali do domu, ludzie o nich mówili, że „wracają ze studyów“, bo się tam za każdą razą coś nowego nauczyli, byli często przedmiotem różnych opowiadań. Potem mówiono o złodziejach wogóle, a nareszcie o leśnych rozbójnikach.
Dzieci siedziały jak przykute, nie odzywały się ani słówkiem i tak się bały, żeby za nic w świecie nie były wyszły za drzwi. Dla tego Babunia nie była rada podobnym opowiadaniom, ale nie była w stanie zmienić raz zaprowadzonego zwyczaju.
Po św. Marcinie był w mieście jarmark. Pani Proszkowa wybrała się z Elźbietą i Urszulą do miasteczka, aby zakupić różnych zasobów na przyszłą zimę. Dzieci nie mogły się matki doczekać, która im corocznie z jarmarku przyniosła jaką zabawkę i smacznego marcepanu; Babunia zaś dostała co rok wełniane pończochy, ciepłe filcowe trzewiki i pół tuzina sznurków do kołowrotka.
Staruszka, kładąc sznurki do półskrzynka, rzekła do Janka: