Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/172

Ta strona została przepisana.

Pewnego dnia wpadł Janek do izby, krzycząc:
— Dzieci, dzieci, chodźcie podziwiać! Babunia zniosła kołowrotek z góry!
— Czy to jaki cud? — łajała matka dzieci, widząc, że wszystkie, nie wyjąwszy Baśki, do drzwi się pchały.
Nie był to cud, ale matka ani pomyślała, jaką radość Babunia z kołowrotkiem do izby przyniosła. Bo za kołowrotkiem przyszły prządnice, a z niemi zawitały do „Starego Bielidła“ piękne opowieści i wesołe piosenki.
Pani Proszkowej nie zajmowały wprawdzie ani opowieści, ani piosenki, wolała bowiem siedzieć w swoim pokoju i czytać książki z biblioteki zamkowej, a gdy Babunia się odezwała:
— Opowiedz nam też raz, Teresko, coś z tych kronik zamkowych, — a matka rzeczywiście opowiadała, nie zajmowało to ani dzieci, ani nikogo z dorosłych tak bardzo, jak gdy pani Proszkowa o Wiedniu opowiadała. Wtedy wszyscy z upodobaniem słuchali, a przędnice mawiały:
— Tam musi dopiero być pięknie, w takiem wielkiem mieście!
Dzieci zaś w duchu pomyślały:
— Gdybyśmy były wielkie, wszystko byśmy to już teraz widzieć mogły!
Ale nader miło im było wszystkim oprócz pani Proszkowej, gdy Babunia opowiadała bajki o księżniczkach z złotemi gwiazdami na czole, o rycerzach i księciach zaklętych w lwy i psy, lub nawet w kamienie, o orzechach, w których złożone są całe drogocenne szaty, o złotych zamkach i o morzach, na dnie których piękne wodne wróżki mieszkają. Matka ani się domyślała, gdy Baśka często przy robieniu pończoch zamyślona oknem patrzała na gołe podgórze i śniegiem pokryte doliny, że dziewczyna tam widziała rajskie ogrody, pałace z drogich kamieni, ptaki z przepysznemi piórami, panie