złotowłose, że zamarznięta rzeka zamieniła jej się we wzburzone morze, na którego falach kołysały się śliczne morskie panny.
Sułtanowi, który wyciągnięty jak długi chrapał na podłodze, ani się śniło o zaszczycie, jaki mu chłopcy przypisywali, uważając go za jakiegoś księcia zaklętego.
A przytem było tak miło w izbie, gdy zmrok zapadał! Urszula zamknęła okiennice, na kominku trzaskały smolne szczapy, w pośrodku izby ustawiono wysoki, drewniany świecznik, w żelazne ramiona tegoż nałożono zapalone łuczywa, w koło ustawiono ławy i stołki dla przędznic, oprócz tego ustawiła Babunia na dorędziu słomiankę suszonego owocu, dla „odwilżenia języka”, jak mówiła.
Z jaką niecierpliwością czekały dzieci, prędko-li drzwi od sieni zaskrzypią i prządznice się ukażą w pokoju! bo Babunia nie opowiadała prędzej, aż się wszystkie nie zgromadziły.
Przez dzień śpiewała staruszka adwentowe pieśni.
Póki dzieci Babuni jej dobrych i złych kolei życia, które przeszła, jeszcze tak dobrze nie znały, były przekonane, że każdej chwili od niej bajkę wydusić mogą.
Lecz Babunia poniekąd prędko się z niemi
uporała, bądź to, że zaczęła opowiadać o pasterzu, który pasł trzysta owiec, i prowadząc je na pastwisko, przyszedł nad rzekę, przez którą tak wązki most prowadził, że owce tylko jedna za drugą przechodzić mogły.
— Teraz musimy poczekać, aż przejdą, — rzekła Babunia i umilkła.
A gdy po chwili dzieci zapytały:
— Babuniu, czy już owce przeszły przez most? — odpowiedziała staruszka:
— Co wy myślicie, wszak dobre dwie godziny potrwa, zanim przejdą!
Dzieci wtedy wiedziały, co to orzeczenie znaczy.
Bądź też tak Babunia mówiła:
— Gdy już koniecznie chcecie, będę wam opowiadać. Wyobraźcie sobie, że mam siedemdziesiąt kieszeni, a w każdej kieszeni jedną bajkę; z której kieszeni więc mam opowiadać?
Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/173
Ta strona została przepisana.