Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/177

Ta strona została przepisana.

się na mnie gniewa i da Bóg na wiosnę będę, zdaje się, śpiewał:

„Gaj — gaj — gajeczku zielony,
Już jestem na wojnę chwycony!“

Mila zaśpiewał, dziewczyny mu wtorowały i tylko Krystyna płakała.
— Nie płacz, dziewczyno; do wiosny jeszcze daleko; kto wie, co Pan Bóg zrządzi, — pocieszała Babunia.
Krystyna otarła wprawdzie łzy, ale tego wieczoru już się nie rozweseliła.
— Nie myśl o tem, — rzekł Mila, — może to ojciec jako naprawi.
— A nie mógłbyś tym królem być? Wszak nie potrzebujesz się wiązać? — zapytała Babunia.
— A i owszem Babuniu! Wszak niektórzy chłopcy u nas chodzą do dwóch i trzech dziewczyn, zanim sobie nareszcie jedną wezmą za żonę, a dziewczyny postępują tak samo. Nie byłbym ja Łucyi pierwszym zalotnikiem i nie musiałbym być ostatnim; lecz u nas jeszcze tego nie było, ażeby młodzieniec do dwóch dziewczyn naraz chodził; a gdy się idzie za króla, to znaczy tyle, że się pójdzie na ślub.
— W takim razie dobrze zrobisz, jak nie pójdziesz, — rzekła Babunia.
— Co sobie Łucya umyśliła, że tylko ciebie chce, jakoby nie było dość innych chłopaków we wsi, — odezwała się rozgniewana Krystyna.
— Pan ojciec by rzekł: Co do upodobań, nie można się sprzeczać, — rzekła Babunia z uśmiechem.
Przed świętem Bożego Narodzenia były wieczory jeszcze więcej urozmaicone. Opowiadano bajki, śpiewano pasterki, rozprawiano o pieczeniu strucli i jasnej mące i maśle. Dziewczyny mówiły o laniu ołowiu, dzieci cieszyły się na orzechy, świeczki i Dzieciątko!