Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/18

Ta strona została przepisana.

bniony dom w dolinie, w którym rodzina Proszek mieszkała, zapewnieby pomyślał:
— Jak tu ci ludzie cały rok żyć mogą? Chybabym podczas rozkwitu róż tu wytrzymał; dłużej, z pewnością nie! Boże! co za jednostajne życie ci ludzie prowadzić muszą!
A jednak było tam dużo odmiany i wesołości, którą tylko nadzwyczajna jaka okoliczność zamącić mogła, jak np. odjazd pana Proszka do stolicy lub choroba którego z domowników.
Był to domek nie wielki, ale schludny. Około okien, położonych na wschód, piął się winograd; przed domem był ogródek, pełny róż, fiołków, rezady, sałaty, pietruszki i różnych jarzyn. Od północno-zachodniej strony domku stała stara grusza, zwieszająca swe konary na dach gontowy, pod którym się mnóstwo jaskółek gnieździło. Na środku podwórza stała stara lipa; pod nią ławka. Na południo-zachód znajdowała się szopa i chlewiki, po za tem rozciągały się zarośla aż do tamy rzecznej. Dwie drogi biegły koło domu. Jedna, dla wozów ładowanych przeznaczona, prowadziła przy samej rzece w górę do ryzenburskiego dworu i „Czerwonych Gór“, druga wzdłuż rzeki do młyna i bliskiego miasteczka, zaledwie o godzinę dalej w zagłębieniu położonego. Rzeka nazywa się „Dzika Upa”; wytryska ona w Górach Olbrzymich, spada ze skał i zrębów, wije się przez doły i przepaście, wypływając wreszcie na równinę i już potem bez przeszkody między zielonemi brzegami spieszy do Łaby.
Przed domkiem, tuż pod płotem, prowadziła ścieżka, równoległa z potokiem, do młyna. Na przeciw domu był mostek, przez który się do piekarni i suszarni chodziło. W jesieni, gdy suszarnia napełniona była śliwami, jabłkami i gruszkami, Janek i Wilemek często biegli przez mostek na pochyłość, oglądając się przy tem uważnie, aby ich babunia nie dojrzała. Przezorność ta nie przydawała im się na nic. Bo gdy babunia do suszarni weszła, zaraz wiedziała, ile śliw brakowało i kto to mógł być.