Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/183

Ta strona została przepisana.

— Ba! panie ojcze! Były czasy, kiedy nie zważałam na nogi, chociaż i pełno odcisków na nich miałam. Czym się to w gospodzie, czy to latem w stodole na boisku pokazała, zaraz chłopcy wołali:
— Dziewczyna przyszła, zagrajcie kołomyjkę, chyżo! — i już się w koło kręciłam. Lecz dzisiaj! Mój ty miły Boże! jestem jak para nad garnkiem.
— Cóż tam! Jesteście jeszcze zwrotna jak przepiórka, Babuniu, moglibyście spróbować — namawiał pan ojciec, obracając swoją tabakierą w palcach.
— Tu jest dla was taniecznica, panie ojcze, a kręci się jak wrzeciono, — rzekła Babunia z uśmiechem, biorąc za rękę narzeczoną Tomasza, która właśnie tuż za panem ojcem stała.
Dziewczyna wzięła ochoczo pana ojca pod rękę i zawołała na Kudrnę, aby zagrał „obracanego“. Kudrna, trzymając w jednej ręce bryłę jagieł, które co chwilę do ust przytykał, zagrał „obracanego“, i pan ojciec musiał chcąc nie chcąc tańczyć. Towarzystwo się ożywiło jeszcze bardziej, młodzież klaskała w ręce, a pani matka, zaciekawiona, co się stało, weszła z izby gościnnej do kuchni. W tem samem okamgnieniu Tomasz poprosił panią młynarzową do tańca, a pan ojciec, roztańczywszy się na dobre, wyprowadził panią Proszkową, i tak pewną chwilę tańczyła starszyzna.
Babunia się zaś potem z pana ojca naśmiewała.
Tyle co „długa noc“ minęła, nadszedł kiermasz w młynie. Pan ojciec zabił tucznego wieprza i zaprosił przyjacieli z „Starego Bielidła“ i pana leśniczego na smażone kiszki. Pan ojciec posłał po gości sanki.
Kilka dni później była uczta u leśniczego, na samym końcu u Proszków.