Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/185

Ta strona została przepisana.

„Doroto panno, klękaj!
Mego miecza się nie lękaj,
Skłoń twą głowę jak przystoi,
Zetnę ci ją, jak kat w zbroi!

Dorota panna uklękła, skłoniła głowę, a kat ściął jej groźnym zamachem papierową koronę z głowy.
Potem się aktorzy ukłonili, Dorota panna wsadziła koronę na głowę i odeszła ku piecu.
— Widzicie, jak dzieci dobrze wiersze umieją, aż miło słuchać! — odezwała się służąca Urszula.
I Babunia miała dla nich słowa szczerego uznania.
Odebrawszy hojne podarki, aktorzy odeszli.
Przed „Starem Bielidłem“ zatrzymali się małą chwilkę, aby zobaczyć, co dostali.
Co było można zjeść, król natychmiast pomiędzy swych ludzi rozdzielił, pieniądze zaś wziął do swej kieszeni; bo jako przedsiębiorca całej wyprawy miał do tego prawo, zwłaszcza, że i wydatki wszelkie i odpowiedzialność był wziął sam na siebie.
Po takim sprawiedliwym podziale, puścili się aktorzy w drogę do Ryzenburka.
Dzieci w „Starem Bielidle“ powtarzały przez dni kilka wiersze i odgrywały „Dorotę pannę“. — Tylko matka nie mogła ich pojąć, że im się takie głupstwo podobało.
Nadeszły „ostatki“. W niedzielę zajechały z miasta piękne sanki z dzwonkami przed „Stare Bielidło“. Dzwonki przy każdem poruszeniu się koni tak silnie dzwoniły, że wrona, zimowy gość w Proszkowem podwórzu, ze strachu uleciała na wysoki jarząb, a kury i wróble z wielkiem zdziwieniem i przerażeniem w około spoglądały, myśląc zapewne:
— Co to jest? Czy po króla jadą?
Przyjechali po Proszków na „mięsopust” do kumotra Stanickiego. Babunia tam dotąd nigdy nie chciała jechać, wymawiając się:
— Takie państwo, to nie dla mnie; ja zostanę w domu.
Staniccy byli zacni ludzie, lecz ponieważ mieli gościniec, zjeżdżało się do nich w „mięsopust” dużo gości, nawet kilka mil od miasteczka mieszkający