Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/191

Ta strona została przepisana.

do nas; mamusia jej dała bochenek chleba i jeden kołaczek“, — rzekła Baśka.
— Teraz będzie biednej lepiej w lesie, ale Bóg wie, ta niewiasta nie ma czucia. Całą zimę chodzi w lekkiem ubraniu i boso. Wszak zostawały po niej krwawe ślady na śniegu, a szła dalej, jakby nigdy nic. Jak chętnieby jej pani komotra w leśnicy dała codzień ciepłego jedzenia do syta, ale nie przyjmie niczego innego jak kawałek chleba. Nieszczęsne stworzenie!
— Z pewnością jej w jaskini nie jest wcale zimno, Babuniu, inaczejby gdzieindziej schroniska szukała. Wszak my już często prosiły, ażeby u nas została, — rzekła Baśka.
— Pan leśniczy mówił, że w takich podziemnych dziurach jest w zimie ciepło, a ponieważ Wikcia nigdy nie przyjdzie do ogrzanego pokoju, nie odczuwa zimna tak jak my. Są w tem rządy Boskie; On daje aniołów stróżów dzieciom, aby je strzegły od wszelkiego złego, a i Wikcia jest Jego dzieckiem, — rzekła Babunia, wchodząc do mieszkania.
W inne dni roku rozlegał się na „Anłoł Pański“ w południe i wieczór dzwonek w kaplicy na żernowskieim wzgórzu, lecz dzisiaj wybiegli Janek i Wilemek z terkotkami w podwórze i tak terkotali, że wróble z dachu spłoszyli.
Po połupniu wybrała się Babunia z dziećmi do miasteczka do „Bożego grobu“ i wstąpiła po drodze do młyna po panią matkę i Andzię.
Pani matka zaprowadziła Babunię do komory i pokazała staruszce pełną słomiankę kraszonych jaj dla kolendziarzy, cały rząd kołaczy i tucznego baranka. Potem dała pani matka dzieciom po małym kołaczku, lecz pominęła Babunię, wiedząc dobrze, że staruszka nie brała nic w usta od pierwszego śniadania w wielki czwartek aż do wieczerzy po zmartwychwstaniu.
Pani matka wprawdzie także pościła w wielki piątek, lecz stanowczo twierdziła, żeby tak ściśle pościć jak Babunia nie była w stanie.