Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/206

Ta strona została przepisana.

dzieci, które spostrzegłszy Babunię puściły się ostrym krokiem naprzód.
— Nie jesteś głodną, Andziu? — zapytał pan ojciec córeczki.
— O tak; wszyscyśmy głodni, bośmy nie jedli obiadu — odpowiedziała Andzia.
— A chleb, kołaczek, suszone gruszki, czy to wszystko rosa? — zawołał pan ojciec, obracając tabakierę w palcach.
— To nie obiad, tatusiu — odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
— Po takiej drodze, to się i jeść zachce, nieprawdaż dzieci? — rozśmiała się Babunia, a biorąc wrzeciono pod pachę, dodała:
— Chodźmy dzieci, abyście mi z głodu nie pomarły!
Starsi przyjaciele powiedzieli sobie „dobra noc”. Andzia przyobiecała Baśce, że będzie jutro znów czekać na moście, potem pospieszyła za matką do młyna.
— Powiedzcie mi teraz, jak wam się powiodło, czegoście się w szkole nauczyły i jakieście się zachowały? — zapytała Babunia.
— Widzicie, Babuniu, jestem pierwszym w ławce i „bankaufseherem“ — zawołał Janek, i podskakiwał z radości.
— Proszę cię, chłopcze, co to znaczy? — zapytała Babunia.
— Wiecie Babuniu, to jest tak: kto siedzi w ławce pierwszy od brzegu, ten ma dozór nad resztą chłopcow w tejże samej ławce, i zapisuje tych do kary, którzy nie uważają — objaśniała Baśka.
— U nas rzekła Babunia — mówiliśmy dozórca, a mógł nim być tylko najpilniejszy i najskromniejszy uczeń z całej ławki, i pan nauczyciel nie prędko kogo mianował dozorcą.
— Wszak nam też Antoś Kaprzywa w drodze se szkoły wyczytał, żeby pan nauczyciel tak z nami nie postępował, gdybyśmy nie byli Proszkowie — skarżyła się Baśka.
— Tak nie jest — zawołała Babunia — pan nauczyciel nie będzie robił z wami żadnych wyjątków; jak zasłużycie, ukarze was tak samo jak Antosia. Uczynił to tylko dla tego, ażebyście chętnie