Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/208

Ta strona została przepisana.

— Pan nauczyciel dla tego wymaga, aby z was później co było; a im więcej się nauczycie, tem łatwiej przez świat przejdziecie; niemiecki język zaś jest potrzebny w życiu.
— W Zliczu jednak mówi się tylko po czesku, więc Anina nie potrzebuje umieć po niemiecku. Powiedziała, że nie musi umieć, bo do Niemiec nie powędruje, lecz pan nauczyciel wymaga swego. Zresztą się nikt niemieckiego diktanda chętnie nie uczy, bo jest trudne, gdyby to czeskie diktando było, szłoby nam wszystkim jak pacierz.
— Wy tego jeszcze nie rozumiecie, ale macie być posłuszne i wszystkiego się chętnie uczyć. A chłopcy byli posłuszni?
— Tak; tylko Janek dokazywał z chłopcami. Tyle co pan nauczyciel ze szkoły wyszedł, skakał po ławach, ale za to mu też powiedziałam...
— Tyś mi powiedziała! ty! sam z własnej woli przestałem, bom słyszał, że pan nauczyciel wracał! — zawołał Janek.
— Ładnych rzeczy się dowiedziałam, masz innych doglądać, u sam dokazujesz, jak to pogodzić? — zapytała Babunia.
— Ale Babuniu! — odezwał się Wilemek, który dotąd słowa nie był przemówił, bo pokazywał Adelce wielki kawał słodkiego drzewa i książeczkę z pozłotkiem, które w szkole od chłopca za grajcara wytargował, — Babuniu, słuchajcie; chłopcy są tacy niegrzeczni w szkole, dokazują, chodzą po ławkach i biją się, a dozórcy z nimi.
— A cóż pan nauczyciel na to?
— To się dopiero dzieje, gdy pan nauczyciel szkołę opuści, a gdy ma wrócić, wraca każdy czemprędzej na swoje miejsce, położy ręce na ławce i siedzi cicho jak pień!
— To hultaje! — zawołała Babunia.