Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/213

Ta strona została przepisana.

tku córka rządcy nie może zapomnieć krzywdy; jaką Mila jej narzeczonemu wyrządził i doleje jeszcze oliwy do ognia, — rzekła Krystyna.
— Wszak ojciec Mili był w kancelaryi i jak słyszałam, zabrał ze sobą sporą garść złotych; była by więc nadzieja...
— Prawda, to jedyna nasza nadzieja, że go wysłuchają i uwolnią; ale zdarzyło się już nie jeden raz, że wysłuchali, a nie uwolnili. Oświadczyli krótko, że nie idzie, i trzeba było być cicho.
— Może to samo Mily nie spotka, a gdyby go spotkać miało, myślę, byłoby lepiej, ażeby ojciec jego pieniądze, które chce zużyć na „łapówki”, a o których niewiadomo, czy się na co przydadzą, zebrał, zaś twój ojciec dodał resztę, i ażeby wykupili Milę jak prawo nakazuje i byłoby po kłopocie.
— Gdyby nie było tego „gdyby”, kochana Babuniu! Bo po pierwsze są pieniądze, które stary Mila dotąd wydał, już stracone, po drugie nie ma mój ojciec więcej gotówki, jak tylko to, co potrzebuje na domowe obejście i gospodarstwo, a po trzecie byłoby ojcu milej, gdyby zięć do gospodarstwa coś wniósł, aniżeli wyniósł, aczkolwiek przyznać muszę, że lubi Jakóba i nie wzbrania mi za niego wyjść; a w końcu przypuśćmy, że by był gotów pieniądze dać, toby znów Mila w swej dumie i hardości niczego od ojca ani odemnie nie przyjął i nigdyby nie dopuścił, ażeby ludzie mówili, że go mój ojciec wykupił.
— Być może, — rzekła Babunia, — że Mila tak rozumuje: Dostaniesz wielki posag, będziesz miała i więcej w gospodarstwie znaczyć a tego każdy mężczyzna unika, kochana Krystynko: chociażby w tym wypadku powolność nie była niecnotą. — Lecz cóż mówić o zamiarach, których wykonać nie będzie potrzeba, a które w razie potrzeby ciężko by się urzeczywistnić dały.