Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/216

Ta strona została przepisana.

rzałem za siebie, ale nie mogłam ze strachu an słowa wymówić; sierp wypadł mi z ręki.
— Zobaczyliście oficera, wszak tak? — zapytała Krystyna.
— Zaczekaj, pomału — rzekła Babunia — nie zobaczyłam oficera, bo inaczejbym nie była sierpa upuściła, zlękłam się z radości: Jerzy stał przedemną! a musisz wiedzieć, żem go trzy lata nie widziała! Jak ci wiadomo, był Jerzy synem naszej sąsiadki Nowotny, tej samej, która ze mną była, gdyśmy z cesarzem Józefem mówiły.
— Tak, mówiliście mi także, że zamiast księdzem został tkaczem!
— Nie jego wina, że nie został księdzem — rzekła babunia — to sprawa stryja. Bo chłopcu szła nauka jakby grał. Ile razy ojciec do Rychnowa zajechał, zawsze tylko pochwały o nim słyszał. Podczas wakacyj wyręczał w każdę niedzielę ojca w czytaniu pisma św., który się znakomicie na czytaniu znał; lecz Jerzy tak gładko czytał, żeśmy go z prawdziwą przyjemnością słuchali. — Nowotna zawsze mówiła:
— Jakbym go na ambonie widziała!
Obchodziliśmy się z nim jak z księdzem, a gdziekolwiek we wsi coś dobrego ugotowano lub upieczono, zewsząd mu kobiety, co najlepsze przynosiły, a gdy się Nowotna wymawiała:
— Boże, cóż my wam za to damy — odpowiadały niewiasty:
— Jak Jerzy będzie księdzem, da nam błogosławieństwo!
Zyliśmy jak brat z siostrą. Lecz gdy przybył na drugie i trzecie wakacye, nie miałam już do niego tej śmiałości, co dawniej; wstydziłam się przed nim, a zdarzyło się, że przyszedł do ogrodu, i pomimo mego zakazu pomagał mi trawę rznąć i znosić, bo poczytywałam sobie po prostu za grzech, żem na cos podobnego pozwalała, i wciąż mu mówiłam, że taka robota na księdza nie przystoi. Wtedy się Jerzy śmiał i wywodził, że jeszcze dużo wody upłynie, zanim będzie miał pierwsze kazanie. — Bywa to już na świecie, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi.