Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/217

Ta strona została przepisana.

Podczas trzecich wakacyi nadszedł list od stryja z Kłodzka z prośbą, ażeby chłopak czemprędzej do niego przybył. Stryj był tkaczem, wyrabiał najkunsztowniejsze roboty i dorobił się wielkich pieniędzy! Ponieważ był bezdzietny, nie zapomniał o Jerzym.
Kumotra nie chciała się na odjazd syna zgodzić, ale mój ojciec sam ją namawiał, ażeby chłopaka wysłała i tłomaczył, że to może być jego szczęściem.
Jerzy się więc wybrał w drogę. Kumotra i mój ojciec daleko go odprowadzili, bo się w tym samym czasie razem na odpust do Wambrzyc wybrali.
Oni wrócili; Jerzy został.
Tęskniliśmy za nim wszyscy, najwięcej kumotra i ja, tylko z tą różnicą, że kumotra często o synie mówiła, ja się zaś z tęsknotą nie wydawałam.
Stryj przyrzekł, że się będzie o chłopca starał, jak o własnego syna.
Kumotra mniemała, że Jerzy uczęszcza nadal do szkół w Kłodzku, cieszyła się już na jego prymicye, a tu za rok wrócił Jerzy jako — wyuczony tkacz!
Kumotra strasznie płakała i rozpaczała, lecz to nic nie pomogło.
Jerzy przepraszał i przyznał się, że nie czuł powołania do stanu duchownego, aczkolwiek chętnieby był dalej studyował. Lecz stryj go od tego zamiaru odwiódł, perswadując, jak długoby się jeszcze musiał męczyć i tłuc po szkołach i urzędach, zanimby doszedł do kawałka chleba; namówił chłopca do rzemiosła, o którem lubił mówić, że ma złote pole, i dodał, że tem lepiej Jerzemu popłacać będzie, bo był w szkołach.
Krótko mówiąc, Jerzy się dał namówić do tkactwa, a że się do wszystkiego całą duszą brał, stał się i w rzemiośle biegłym.