Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/224

Ta strona została przepisana.

bił mu stryj u generała, więc tylko czekali, ażebym przyszła na odpust.
Na noc odszedł Jerzy do koszar, ja zaś zostałam na noclegu u stryja. Był to dobry staruszek, daj mu Boże niebo!
Na drugi dzień przybył Jerzy już wczas rano i długo się z stryjem naradzał. Potem przyszedł do mojego pokoju i rzekł:
— Dziewczyno, powiedz mi otwarcie, przy trzeźwym rozumie, czy mnie kochasz tak bardzo, żebyś ze mną szczęście i nieszczęście znosiła? Ojca i matkę opuściła?
Powiedziałam, że tak jest.
— Kiedy tak, więc zostań tu i będziesz moją żoną — rzekł i uściskał mnie serdecznie. — Nigdy przedtem mnie nie pocałował, bo to nie jest zwyczajem u prostego ludu, ale wtedy biedak nie wiedział, co z radości czynił.
— Ale cóż powiedzą rodzice moi? — zawołałam i serce mi zadrżało z radości i tęsknoty zarazem.
— Cóżby mieli powiedzieć? Wszak nas kochają, więc nie będą chcieli, abyśmy się martwili — odpowiedział Jerzy.
— Ale, mój Boże, Jerzy, wszak nam mogą dać błogosławieństwo!
Jerzy na to nic nie odpowiedział, ale w tej chwili wszedł stryj do pokoju, a wyprosiwszy Jerzego, rzekł:
— Dziewczyno, jesteś nabożną dziewczyną i dla tego mi się podobasz; widzę teraz, że Jerzy będzie z tobą szczęśliwy, i że nie darmo za tobą tęsknił. Sprzeciwiałbym się waszemu małżenstwu, gdybym nie wiedział, jaki z niego jest człowiek i jaki ma rozum.
Gdyby mnie tu nie było, jak go do wojska wzięli, byłby głowę stracił; lecz potrafiłem go pocieszyć, a zwłaszcza tem, że mu wyrobiłem pozwolenie na ślub.
Kłamać nie byłoby na miejscu, więc wiedz: Jerzy nie może wrócić do Czech, a gdybyś ty wróciła do rodziców, kto wie, czyby cię nie odmówili. Lecz gdy się pobierzecie, pojedziemy wszyscy razem