Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/227

Ta strona została przepisana.

wszystko miała w porządku, wróciłam do Jerzego i nie opuściłam go już do śmierci.
Nieszczęsna wojna! Gdyby jej nie było, mógłby żyć po dziś dzień!
Widzisz, dziewczyno, wiem dobrze, co jest radość i smutek, wiem co młodość i nierozsądek, — skończyła Babunia, kładąc wychudłą rękę na okrągłe ramię Krystyny.
— Doświadczyliście dużo, Babuniu, ale byliście szczęśliwi, bo było wam w końcu dane, czego serce pragnęło. Gdybym i ja wiedziała, że po wszelkiem utrapieniu będę szczęśliwa, chętniebym wszystko znosiła, chociażbym i czternaście lat na Milę czekać miała, — rzekła Krystyna.
— Przyszłość jest u Boga, co On przeznaczył, to się i stanie, zdaj wszystko na Niego i ufaj Jemu.
— Łatwo powiedzieć, Babuniu, ale człowiek nie ma zawsze silnej wiary; jak mi wezmą Jakóba, będę narzekała, bo z nim odejdzie moja cała radość, z nim stracę wszystko.
— Cóż mówisz, Krystyno; nie masz-li ojca?
— Mam zacnego ojca, niech mu Pan Bóg da zdrowie, lecz ojciec jest stary i niecierpliwy. Dla tego już przeszłego roku chciał na gwałt zrobić wesele, ażeby dostać pomocnika i zastępcę w gospodarstwie. Więc cóż ja biedna zrobię, gdy Jerzego do wojska zaciągną? Wszak innego nie wezmę, chociażby się wszyscy na głowę postawili; będę pracować do upadłego, ażeby ojciec nie miał powodu do skargi, ale zmusić się nie dam! Ach, Babuniu, wy ani nie wierzycie, co mam za utrapienie w gospodzie! Nie myślcie, że się skarżę na pracę, broń Boże! pracuję chętnie, ale co się człowiek nasłuchać musi, aż uszy bolą!
— I nie umiesz temu zaradzić? — zapytała Babunia.
— Proszę was, jakim sposobem? Ilekroć mówiłam do ojca: Widzicie, tatusiu, tak i tak jest, nie cierpcie takich gości, zawsze mi odpowiadał: Mów dziecko, co chcesz, tylko nie postępuj po gru-