Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/244

Ta strona została przepisana.

Krystyna i Mila, w których serca babusine słowa padły jak rosa na zwiędłe kwiaty, krzepiąc i budząc je do nowego życia, trzymali się w objęciach pod kwitnącą jabłonią, nie słysząc wcale, że przed karczmę zajechał już wóz po rekrutów, nie słyszeli nawet, gdy ich w podwórzu po imieniu wołali; tulili się do siebie, zapominając o świecie; wszak jedno drugiemu było światem całym.
Po południu pożegnał się pan Beyer ze swymi gospodarzami. Pani Proszkowa jak dawniej tak i dziś napełniła ojcu i synowi kieszenie, aby w dalekiej drodze głodu nie mieli. Każdy z chłopców ofiarował Orlikowi upominek, Baśka dała wstążkę do kapelusza, a Adelce poradziła Babunia, aby młodemu przyjacielowi ofiarowała różę, którą była od księżniczki otrzymała.
— Wszak mówiliście mi, że róże będę nosić za pasem, gdy dorosnę, rzekła stroskana dziewczynka.
— Jeżeli chcesz uczcić miłego gościa, musisz mu dać, co ci miłe i drogie! a zresztą dziewczynkom najlepiej przystoi darować kwiaty, oświadczyła Babunia.
Wobec tego zatknęła Adelka Orlikowi różę za kapelusz.
— Moja Adelko! Nie wiem, jak długo twoja róża potrwa, — rzekł pan Beyer, — bo Orlik, to dziki ptak; cały dzień w deszczu i wichrze pnie się po skałach i wierzchołkach gór.
Zatrwożona Adelka pytająco spojrzała na Orlika.
— Nie kłopoczcie się tatusiu, — zawołał chło-