Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/255

Ta strona została przepisana.

mam pewności; na „pańskie“ chodź spokojnie, gdy będzie potrzeba; chciałabym, abyś na żniwnem wręczyła księżnej wieniec, a gdy będziesz chodzić na robotę, to i tak się żadna inna dziewczyna o ten zaszczyt dobijać nie będzie.
Krystyna czuła się pocieszona i ślubowała we wszystkiem słuchać Babuninej rady. Babunia się dopytywała pana Proszka, kiedy księżna bawi w domu, dokąd chodzi na przechadzki, a czyniła to tak często, że to zwróciło uwagę pana Proszki. Bo nigdy przedtem Babunia nie była ciekawa, co się w zamku dzieje. Zamek dla niej jakby nie istniał, więc zkąd teraz te częste pytania? Lecz Babunia nic więcej nie mówiła, Proszkowie zaś pytać nie chcieli, więc się bliższych szczegółów me dowiedzieli i wzięli zachowanie się staruszki za prostą ciekawość.
Kilka dni później wyjechał pan Proszek z żoną i dziećmi do miasta, chciał im sprawić przyjemność.
Urszula i Elżbieta poszły na pole. Babunia pilnowała domu. Usiadła z wrzecionem w podwórzu pod lipą, jak to jej zwyczajem było. Siedziała cicho, nie śpiewała nabożnych pieśni, jak zwykle, była głęboko zamyślona. Nareszcie podniosła stanowczo głowę, jakby była już zrobiła ostateczne postanowienie i rzekła:
— Tak to zrobimy!
W tem ujrzała księżniczkę, idącą ze wzgórza do „Starego Bielidła“. Miała białe szaty, na głowie okrągły kapelusz słomiany. Lekko jak nimfa schodziła w dolinę, nogi jej zdały się ziemi nie dotykać. Babunia podniosła się prędko i przywitała księżniczkę ze szczerą radością, lecz serce staruszkę zabolało, gdy księżniczce spojrzała w twarz, bladą, wycieńczoną, na pozór spokojną, ale przeniknioną tak głęboką boleścią, że nie było możną w nią spojrzeć bez litości.