Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/269

Ta strona została przepisana.

Wtem odezwał się dzwonek za umarłych w Zernowie. Wszyscy się przeżegnali i odmawiali pacierz za spokój duszy biednej Wikci.
— Pójdziemy ją zobaczyć! — prosiły dzieci rodziców i Babunię.
— Jutro! gdy będzie ubrana w trumnie, — rzekł leśniczy, pożegnał się i odszedł smutny do domu.
— Wikcia do nas nigdy już nie przyjdzie, przy tamie nie będzie więcej śpiewała, już jest w niebie! — mówiły dzieci pomiędzy sobą. Potem poszło każde do swego zajęcia.
— Zapewne, że jest w niebie! Na ziemi dosyć wycierpiała! — pomyślała Babunia w duchu.
Wieść o śmierci „głupiej“ Wikci rozeszła się prędko po całej dolinie. Wszyscy mieszkańcy tego cichego zakątku dobrze ją znali, wszyscy jej żałowali i życzyli jej śmiercł jako wybawienia z codziennych cierpień, a zwłaszcza śmierci takiej, jaka ją spotkała.
Mówiono dawniej o niej z litością i żalem, — odtąd wspominano imię jej z poszanowaniem i czcią.
Gdy następnego dnia przybyła Babunia z dziećmi do zamku, i księżna wspomniała o Wikci. Księżniczka, dowiedziawszy się, jak bardzo nieszczęśliwa dziewczyna była lubiana w „Starem Bielidle“ i w leśnicy, przyrzekła skopiować obraz, na którym nieboszczyca przedstawiona była w postawie stojącej pod jodłami, aby jedną kopię ofiarować panu Proszkowi, drugą panu leśniczemu na pamiątkę.
— Chciałaby każdemu sprawić jakąś radość przed odjazdem; najchętniejby was wszystkich ze sobą zabrała, — odezwała się księżna.
— A gdzież człowiekowi lepiej, jak pomiędzy ludźmi, którzy go lubią? Największem szczęściem człowieka jest bliźnim dobrze czynić i im radość sprawiać, — rzekła Babunia.
Dzieci cieszyły się bardzo na swe podobizny, o babusinej nikt nic nie wiedział, i z radością oczekiwały podarków, jakie im księżniczka przyobiecała pod warunkiem, że będą siedzieć spokojnie.