Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/28

Ta strona została przepisana.
VI.

Prócz różnych radosnych zdarzeń w roku, była dla dzieci każda niedziela dniem szczególnej radości.
W niedzielę bowiem nikt ich rano nie budził, gdyż Babunia zazwyczaj rychło do kościoła chodziła na ranną mszę i pomimo podeszłych lat nigdy obowiązku tego nie opuszczała. Matka i ojciec — gdy bawił w domu — chodzili na sumę. Gdy była pogoda szły i dzieci z nimi, spotykając po drodze babunię. Zaledwo ją w oddali spostrzegły:
— Babuniu, Babuniu — wołały, pędem do niej biegnąc, jakby jej rok cały nie widziały.
W niedzielę Babunia zawsze im się trochę zmieniona wydawała; miała twarz jaśniejszą, jeszcze więcej dobrotliwą i pogodną; była też piękniej ubrana. Miała nowe, czarne pantofle, biały, wykrochmalony czepiec na głowie. Dzieci ją podziwiały i mówiły, że Babunia w niedzielę „strasznie“ piękna.
Gdy do niej dobiegły, każde chciało coś nieść. Więc jednemu dawała różaniec, drugiemu chustkę, Baśka jako najstarsza niosła skórzany woreczek. Z tego powstawały często niemiłe kłótnie, bo chłopcy byli ciekawi i chcieli na gwałt do skórzanego worka zaglądać. Baśka zaś nie chciała na to zezwolić. Przyszło każdy raz do zwady i Baśka musiała się udawać do Babuni o pomoc, prosząc, aby chłopaków połajała. Lecz Babunia zamiast ganić, wydobyła z worka jabłka, bądź inne łakocie, rozdzielała je między dzieci, i kłótnia od razu się kończyła.
Pani Proszkowa wprawdzie co niedzielę prosiła:
— Babuniu, nie przynoście im niczego!
Lecz Babunia co niedzielę odpowiadała:
— A coby to było, gdybym nic nie przyniosła? Przecież i myśmy nie były innemi.