Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/30

Ta strona została przepisana.

rękaw, tam się zawiesiła na krzu czerwona wstążka powiewająca z ramienia. tu pstro wyszywana kamizelka parobka, aż nareszcie cała wesoła gromada wylała się na zieloną łąkę.
Wróciwszy do domu, Babunia przebrała się z świątecznych sukien w kanawas i oglądała się po domu za robotą. Po obiedzie było jej najmilej położyć głowę Baśce na łono, aby jej szukała „żywych“ włosów. Zwyczajnie przytem wnet zasypiała, aczkolwiek nie na długo. Obudziwszy się z zdziwieniem powtarzała:
— Doprawdy nie wiem, jak mi się oczy skleiły.
Po południu wybierała się do młyna z dziećmi, które się na takie popołudnie bardzo cieszyły. Młynarzowie mieli także córkę i to w Basinym wieku, Andzia było jej na imię; było to dziewczę dobre a żwawe.
Przed młynem przy wrotach stała pomiędzy dwoma lipami figura św. Jana Nepomucena. Tu siadywała w niedzielę pani matka z Andzią, niekiedy też z kumotrą z Zernowa. Pan ojciec stał przed niemi, obracał tabakierę w palcach i opowiadał. Zaledwie spostrzegali Babunię z dziećmi idącą, natychmiast wybiegała Andzia ku nim; pan ojciec zaś w pantoflach, ze zagiętemi spodniami i w jasno-szarej kamizeli zbliżał się wolnym krokiem, po za nim szła kumotra z Zernowa.
Pani matka wchodziła do młyna, aby „dzieciskom“, jak się wyrażała, coś zgotować i potem mieć spokój. Nim nadeszły, już stół przystawiła, bądź to pod oknem, bądź to w ogrodzie na ostrówku, a w zimie w izbie. Na stole były dobre kołacze, chleb, miód, śmietana, a w dodatku przynosił pan ojciec w koszyku świeżo zebranych owoców lub pani matka suszonych gruszek i śliwek w słomiance. Kawa i podobne pańskie napoje nie były podówczas wszędzie używane: tylko u pani Proszkowej piło się kawę.
— To ładnie, Babuniu, żeście przyszli, — mówiła pani matka, podając jej stołek. — Ja nie wiem, co to znaczy, lecz gdybyście kiedy w niedzielę nie przyszli, zdawałoby mi się, że to nie niedziela. Ale teraz jedzcie, czem Pan Bóg uraczył.