Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/40

Ta strona została przepisana.

— O nie, Panie; to nie to samo, — odezwała się kumotra; — cesarz pan jest cesarz pan, to nieco rzecz zmienia. Ja słyszałam, że człowiekowi się zimno i gorąco robi, gdy cesarzowi w oczy spojrzy; a i nasz sędzia, który już dwakroć z nim mówił, potwierdza to samo.
— Może wasz sędzia nie ma czystego sumienia i dla tego nie może nikomu śmiało spojrzeć w oczy! — odrzekł pan, zarazem pisząc coś na kartce.
Kartkę dał kumotrze z poleceniem, aby się udała do magazynu w Józefowcu, gdzie za jej okazaniem wszystkie koce kupią. Mnie dał srebrnego talara, mówiąc:
— Zatrzymaj ten pieniądz na pamiątkę, abyś nie zapomniała o cesarzu Józefie i jego żonie! Módl się za nich, bo modlitwa, z czystego serca pochodząca, jest miłą Panu Bogu, wróciwszy zaś do domu, możecie opowiedzieć, żeście mówiły z cesarzem Józefem!
Skończył i szybkim krokiem odszedł.
Upadłyśmy na kolana, nie wiedząc, co z przerażenia i radości zrobić.
Kumotra mnie łajała, żem była za śmiała, aczkolwiek była sama śmielszą odemnie. Ale któż by był pomyślał, że to był sam cesarz pan. Pocieszałyśmy się tem, że się może nie gniewał, bo inaczej nie byłby nas obdarował.
W magazynie wypłacili Nowotnej trzy kroć tyle za koce, ile jej się należało. Z powrotem do domu pędziłyśmy jak wiatr, a stanąwszy w progu, opowiadaniom nie było końca — a wszyscy nam szczęścia zazdrościli. Matka kazała przedziurawić talar, który od tej chwili noszę na szyi. Chociaż mi już kilka razy bieda dopiekała, jednak go nie wydałam.
— Szkoda, wielka szkoda, że ten pan już w ziemi! — westchnęła Babunia, kończąc opowiadanie.
— Szkoda, wielka szkoda! — powtórzyli słuchacze.