Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/41

Ta strona została przepisana.

Dzieci, poznawszy historyę talara, obracały monetę na wszystkie strony, uważnie jej się przypatrując. Od tej chwili miała ona dla nich wartość nieocenioną. Babunię zaś wszyscy otaczali tem większym szacunkiem, bo teraz wiedzieli, że była rozmawiała z cesarzem Józefem.
W młynie rozpoczynał się nowy tydzień już wieczorem w niedzielę. Przybywali ludzie, rozlegał się jednostajny turkot po całem domostwie; młynarczyk przechadzał się poważnym krokiem po młynie i śledził okiem znawcy, czy wszystko swoim trybem idzie. Uczeń, nucąc piosenkę, biegał z góry na dół, z dołu do góry, od kosza do kosza, a pan ojciec witał na progu młyna nadchodzących gości, częstując ich tabaką.
Latową porą odprowadzała pani matka z córką Babunię aż do gospody. Była-li tam właśnie muzyka, to się zatrzymywały chwilę pod płotem, gdzie zwykle licznie zgromadzone niewiasty stały, przypatrując się tańczącym parom. Albowiem do sali wejść nie było można, gdyż była gośćmi tak szczelnie zapełniona, że Krystynka, która usługiwała gościom w ogrodzie, musiała trzymać kufle z piwem ponad głową, chcąc się wydostać z tłumu.
— Ot! patrzcie tych panów! — odezwała się pani matka, — pokazując na urzędników ze zamku, siedzących przy piwie w ogrodzie, którzy Krystynce drogę zastępowali. — Widzicie ich? Ha, chętnie wierzę, toby było dziewczę dla was! Ale mylicie się! Nie na to Pan Bóg kazał Krystynce wyrość, abyście wy jej świat zawiązali!
— Nie ma obawy, — odezwała się Babunia, — żeby im się dziewczę zbałamucić dało. Ona im dopiero pokaże, gdzie cieśla drzwi zrobił.
Zdawało się, że tak jest. Bo gdy jeden z panów — (od którego na dziesięć kroków piwo czuć było) dziewczynie coś w ucho szepnął, ona głośnym śmiechem wybuchła, wołając szyderczo:
— Nie, mój Panie, nie! nie kupimy!
A potem jednym susem znalazła się w sieni, gdzie spotkawszy wysokiego junaka wiejskiego, serdecznie się śmiejąc, puściła się z nim w taniec.
Na nic się zdały krzyki panów urzędników, którzy na głos wołali o piwo.
— Ten jej jest milszy od całego zamku i jego skarbów, — odezwała się z uśmiechem Babunia, i powiedziawszy pani matce — dobra noc — udała się z dziećmi do domu.