Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/52

Ta strona została przepisana.

— A wy baby! Radbym ja się dowiedział, jakim sposobemby was tkacz mógł oszukać, gdyż wy każdą drobnostkę obliczacie, — naśmiewał się pan leśniczy. — Siadajcież, Babuniu, i nie stójcie przy drzwiach! — nastawał na staruszkę, która się od przędzy oderwać nie mogła.
— Jeszcze dość czasu mamy, — odparła Babunia, biorąc za rączkę Andzię, którą była pani kumotra przy ławie postawiła, aby dziecko nie upadło, gdyż dopiero chodzić poczynało.
Gdy pani kumotra od drzwi odstąpiła, pojawili się w nich dwaj opaleni chłopcy, pierwszy jasnowłosy jak matka, drugi brunet jak ojciec. Przybiegli byli wprawdzie zaraz za matką do drzwi, lecz gdy ona się w rozmowę z Babunią wdała, nie wiedzieli, jak się z dziećmi przywitać, zawstydzili się i schowali za matki suknię.
— Co to za żołnierze, — krzyknął ojciec, — którzy się matce za suknię kryją zamiast gości przywitać! Zaraz podajcie Babuni rękę!
Chłopcy śmiało zbliżyli się teraz do Babuni i przywitali się, za co im Babunia po jabłku dała, mówiąc:
— To macie za powitanie, a na drugi raz się nie wstydźcie, bo to na chłopaków nie przystoi trzymać się mamusinych fałd!
Tak ich napominała staruszka, a chłopcy spuściwszy oczy, jabłkom się przypatrywali.
— A teraz — marsz! — krzyknął ojciec; — pokażcie dzieciom puhacza i rzućcie mu sojkę, którą dziś zastrzeliłem, — a nie zapomnijcie o szczeniętach i młodych bażantach. Ale nie rozpędzajcie mi drobiu jak jastrzębie żarłoczne, bo was...