Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/59

Ta strona została przepisana.

narzekania, ubolewał nad dziewczyną i patrząc w jej piękne oczy, tak rozumował:
— Nie masz się co spieszyć, znajdziesz jeszcze dość zalotników!
Lecz ludzie byli innego zdania; powiadali, że Wikcia jest harda i czeka, dopóki nie przyjadą po nią w karecie; i prorokowali, że po pysze przyjdzie upadek, i że kto długo wybiera, przebierze.
Takie i podobne przypuszczenia ludzie stawiali.
Wówczas strzelcy leżeli kwaterą we wsi. Po niedługim czasie pewien strzelec zaczął chodzić za Wikcią. Szła dziewczyna do kościoła, strzelec kroczył za nią; tylko co stanęła w świątyni, strzelec znalazł się w jej najbliższem sąsiedztwie, a zamiast oczy zwrócić na ołtarz i modlić się do Boga, wpatrywał się w dziewczynę; szła biedna w pole po trawę, strzelec się i tam niebawem znalazł; krótko mówiąc: Gdzie tylko bądź Wikcia się obróciła, strzelec ją prześladował i chodził za nią jak jej własny cień. Doszło do tego, że ludzie o nim mówić poczęli, że nie ma dobrego rozumu, a zdarzało się, że rówieśniczki Wikci zwróciły rozmowę na strzelca, Wikcia pytała:
— Po co ten żołnierz za mną chodzi? Prześladuje mnie jak mara, a jeszcze słowa do mnie nie przemówił. Boję go się jak ognia, a gdy go w pobliżu spostrzegę, to aż mrówki po mnie chodzą, a już spojrzeć mu w oczy, to człowiek wprost zawrotu głowy dostaje!
— Te jego oczy! Dziwne oczy! — mówili ludzie; — one nic dobrego nie wieszczą; wszak mu się w nocy iskrzą i świecą! A zrośnięte nad nosem brwi, które się jak krucze skrzydła nad niemi zwieszają, są widocznym dowodem ich czarującej mocy.
Inni znów litowali się nad nim, wywodząc:
— Mój Boże! Któż winien jest ułomności, z którą przyszedł na świat! A zresztą nie każdy