Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/60

Ta strona została przepisana.

podlega czarującej mocy takich ócz, więc nie ma powodu, abyśmy się ich wszyscy obawiali.
To jednakowóż nie przeszkadzało sąsiadkom czemprędzej białą chustką ocierać swych malców, gdy przypadkiem które z dzieci strzelcowi było w drogę weszło, lub gdy jakie dziecko zachorowało wygadywać:
— Czarny strzelec dziecko urzekł!
Ludzie się z czasem przyzwyczaili do tej pochmurnej twarzy, a pomiędzy dziewczynami podnosiły się nawet głosy, że ta twarz nie była wcale brzydką, gdyby była trochę weselszą. Lecz ogólnie mówiono tak:
— Co tam taki leśniak! Bóg wie, kto i zkąd on jest; może to wcale nie człowiek; niedługo a trzeba się będzie, zobaczywszy go przeżegnać i mówić: Wszelki duch Pana Boga chwali! Ani nie tańczy, ani nie mówi, ani nie śpiewa; unikajmy go!
I unikali go. Ale cóż to wszystko pomogło! Ludziom było łatwo powiedzieć:
— Unikajmy go! — bo za nimi nie chodził; ale Wikcia miała z jego powodu utrapienie.
Opuszczała już teraz dom tylko w razie gwałtownej potrzeby, aby się chociaż na chwilę przed temi oczami uchronić, które ją wszędzie i na każdym miejscu prześladowały. Przestała ją i muzyka bawić. Bo gdy zjawiła się na sali, zaraz z jakiego kąta ta pochmurna twarz na nią spoglądała. Nie chodziła także do przędzy, wiedząc dobrze, że czarny strzelec jest już w izbie, lub pod oknem na dworze; wtedy robiło się duszno dziewczynie i nić jej się rwała, raz za razem.
Trapiło ją to niemało. Każdy spostrzegał zmianę w jej usposobieniu, lecz nikt się nie domyślał, że czarny strzelec był temu winien, przeciwnie, sądzili, że biedna Wikcia mu pozwalała za sobą chodzić, gdy już ostatecznie inaczej sobie poradzić nie mogła.