Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/89

Ta strona została przepisana.

Lokaj prowadził gości przez koncertowy salon, bibliotekę do pokoju księżnej. Wracając potem na swoje miejsce, mruczał pod nosem:
— Ci wielcy państwo miewają narowy, a człowiek musi stać do usług starej babie z kupą dzieci!
Gabinet księżny był wyłożony tapetami zielonemi, przeplatanemi złotemi pasmami. Takie same portyery były u drzwi i u jednego okna olbrzymich rozmiarów. Na ścianach wisiały liczne obrazy, przedstawiające panów i panie. Naprzeciwko okna stał kominek ze szarego marmuru, na nim umieszczone dwa wazoniki z japońskiej porcelany z prześlicznemi kwiatami, które zapachem cały pokój napełniały. Dwie komody z drogiego drzewa przedstawiały wielką wartość, bo były wykładane drogocennemi metalami, kamieniami i koralami. Były tam także liczne pamiątki z odbytych podróży i upominki od drogich osób.
Po jednej stronie okna stała figura Apollina z kararyjskiego marmuru, po drugiej umieszczone było biurko, skromne wprawdzie, lecz bardzo gustownie zrobione.
Przy biurku siedziała księżna na krześle, ciemno-zielonym aksamitem wybijanem; była jeszcze w rannem ubraniu białem. Właśnie odkładała pióro, gdy Babunia pokazała się z wnukami w drzwiach gabinetu.
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! — pozdrowiła Babunia, uprzejmie się kłaniając.
— Na wieki, wieków, amen! Witam cię staruszko i twoje wnuki! — odpowiedziała księżna.
Dzieci były olśnione, lecz gdy Babunia energicznie na malców mrugnęła, przypomniały sobie, że mają pocałować księżnę w rękę, co też uczyniły. Pani zamku całując dzieci w czoło, usiadła na pięknem krześle ze złotemi galonami i poprosiła Babunię, aby także zajęła miejsce.
— Dziękuję! miłościwa pani, nie jestem zmęczona, — wymawiała się zawstydzona Babunia, czyniąc to z tego powodu, że się obawiała usiąść na krześle, myślała bowiem, że ujedzie z krzesłem lub go nawet złamie.
Lecz gdy księżna stanowczo zawołała:
— Siadaj, Babuniu, siadaj! — staruszka na-