skupieniu całej swej istoty błagał Ducha św. o łaskę, zanim rozpoczął dzieło. Dzisiejszy artysta potrzebuje innego rodzaju przygotowania: stał się reporterem, a najsilniejszą ostrogą do tworzenia — to brak pieniędzy.
Nowożytny artysta musi przedewszystkiem odpowiedzieć jednemu ważnemu warunkowi: musi być głupi, musi się stać ucieleśnioną głupotą, — jeżeli nią już nie jest. Nie wolno mu myśleć, musi się oduczyć myślenia, jeżeli nie jest już kretynem, nie wolno mu widzieć w naturze nic więcej, jak tylko to, co może dać dobra fotografia.
Lecz niezależnie od tego profanum vulgus idą kapłani, którzy składają ofiarę duszy, garstka, w której tradycya czasów przeszłych o świętości myślenia i świętości sztuki żyje silniej, niż kiedykolwiek, garstka, która tworzy tylko w chwilach najintenzywniejszego wezbrania duszy i jej najboleśniejszego wybuchu, nowi prorocy, którzy przepowiadają wieczny powrót duszy, pełni łaski mistycy, którzy ogarniają świat nie okiem i uchem, lecz tajemniczym organem duszy, syntetyzującym organem, który widzi tylko rzeczy wieczne, niespożyte i dociera do rdzeni ich.
Dwóch takich artystów, pełnych łaski Bożej zamierzam Polakom przedstawić, Edwarda Muncha i Gustawa Vigelanda.
Strona:PL Na drogach duszy.djvu/035
Ta strona została uwierzytelniona.