obok siebie, niewyrównane, nie dające się zlać ze sobą — otóż w tem pojęciu żyła kobieta już w snach maga Mani.
Dobry Bóg stworzył czyste istoty, świat jego nie z tego świata, a panowanie jego to królestwo dobra i piękna.
Zły Bóg to Lucyfer, co stworzył materyą i brud i nędzę. On opanował ten padół płaczu i rządzi nim, bo dobry Bóg nie schodzi na ziemię, nie troszczy się o nią, i bodaj że raz tylko wcielił się »spirytualiter« w fanatycznego misogynę: Pawła.
A dwa te pierwiastki powtarzają się i w duszy ludzkiej, gdzie obok dobra spoczywa zło, równie silne, odwieczne i nieskończone. Obok najwyższej rozpusty i grzechu, za który człowiek nie odpowiada, bo przez Boga w duszę wszczepiony, tkwi posiew łaski i doskonałości.
Może miał Munch na myśli tę kosmiczną doktrynę, kiedy syntetyzował swoją kobietę.
Dobry Bóg w kobiecie to Madonna, ale Bóg ten jest ideałem tylko. Raz może ucieleśnia mężczyzna potęgą swej woli swe najgorętsze sny i rozlewa swą własną miłością świetlistą chwałę piękna i niepokalania wokół kobiety. Dobry Bóg to bezgraniczna miłość matki, ale zresztą przeważa w duszy kobiecej »czarny Bóg«, zły demon próżności, co nawet wtedy, gdy wrzekomo jednemu się oddała, pawi swój ogon roztacza przed tysiącem innych i wabi ich ku sobie, zła Huldra, co nawet wtedy, gdy jednemu wiary dotrzyma, zastawia sidła na tysiąc innych.
Kobieta Muncha to beznamiętne światło, w którem ćmy bezlitośnie się palą, to samica łosia, co spokojnie dalej trawę żuje, podczas gdy dwóch samców o nią jelita sobie wypruwa.
I w nieskończoność odtwarza Munch ten sam temat.
Raz przedstawia kobietę jako bajecznego gryfa, co pazurami swymi pastwi się nad resztkami mężczyzny, już rozwarła skrzydło do lotu, już wpiła wzrok swój w dal, szukając nowej ofiary, jeszcze jedno tylko spojrzenie, zimne, bezlitosne, wzgardliwe spojrzenie na głupią bestyę: mężczyznę, co się pozwolił rozszarpać.
Na małej winiecie symbolizuje potęgę kobiety w ten sposób:
Strona:PL Na drogach duszy.djvu/053
Ta strona została uwierzytelniona.