I znowu mówi się i pisze wiele, bardzo wiele o jakiejś »nowej« sztuce. Każdy rok obdarza nas »nowym« niebywałym kierunkiem i z każdym piątym rokiem konstatują krytycy, że teraz właśnie wzeszła nowa wiosna sztuki.
Sztuka Vigelanda nie ma nic wspólnego z »nowymi« prądami, »nowymi« kierunkami, nie jest ani starą, ani nową, jest po prostu sztuką: życiem, namiętnością, szałem i głębią, jest objawieniem duszy.
Nie wielu ich było tych proroków i arcykapłanów tego świętego testamentu, — nie wielu, bo ta sztuka, to wybuch wulkanicznych sił, odwieczne zapasy Jakóba z aniołem — sztuka ta, to zawarta pięść, co podwoje nieba rozbija i piekło porusza, to krzyk, co skłębia całą przyrodę, — orkan bólu w piersiach olbrzyma, co chciał słońce z nieba zerwać, a słońce go zabija.
Ciężka i przepaścista jest droga duszy i coraz rzadziej kroczą nią ludzie w głupim wieku elektryczności i giełdy, lichwy zbożowej i nauki o szczęśliwem i harmonijnem życiu. Ale właśnie ci nieliczni, którzy nią kroczą, są wniebowzięciem rodu ludzkiego; dla naszych czasów są tem, czem byli magowie dla wieków średnich.
I mag, wielki filozof i nieokiełznany fantasta, wtajemniczony prorok i przepotężny poeta w jednej osobie, taki Raymond Lulle, Jan Dee, Paracelsus, oto właściwy praojciec tych, którzy szlakami duszy kroczą w naszych czasach.
Mag był kosmopolitą ducha, zuchwałym anarchistą, który nie znał »narodowości«, ni »ludzkości«. Bronił trwożnie świętych swoich tajemnic: nawet najsroższe tortury nie zdołały nakłonić Alexandra Sethona do wydania kamienia filozoficznego elektorowi saskiemu, Chrystianowi II. Nie wielu było takich, bardzo nie wielu, którym mag odkrywał swoje arkana.
I czyż nowożytny mag nie podobny w tem do swoich braci średniowiecznych?
I on jest bezdomny, niezrozumiały, a święte jego tajemnice ujawniają się tylko nielicznym, bardzo nielicznym.
W epoce, w której krzyczy się o narodowych poetów i sztukę
Strona:PL Na drogach duszy.djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.