Wiadomą rzeczą, że camera obscura nie powstała za pomocą naśladownictwa funkcyi ludzkiego oka, ale zupełnie bezwiednie, przypadkowo; i wtedy dopiero zrozumiano urządzenie naszego oka. A więc człowiek tworzy bezwiednie, a może prowadzony tylko bardzo niejasnym tonem uczuciowym, z jakim każdy ruch i odruch, czy to muszkularny, czy nerwowy nierozerwalnie jest połączony.
Ten pierwotny instrument może był tylko bezwiedną projekcyą krtani lub ucha, w każdym razie nerwy jego, tj. struny wypowiadały to, czego człowiek wypowiedzieć nie umiał. Za pomocą tej kunsztownej krtani rozwinął możność bezpośredniego wypowiadania swych uczuć w nieskończoność.
Pierwotna muzyka była twórczą, była niesłychanem natężeniem, naprężonem wsłuchiwaniem się w siebie, była niepomiernie męcząca, bo była wieszczą, jak wieszczem było pierwotne słowo: bo zwiastowała i wieściła cuda i czary ukryte w duszy. Pierwotna muzyka była metamuzyką.
Ale w miarę jak człowiek się starał utrwalić te stany duszy, które w natchnieniu wygrywał, zatracał się i tu pierwotny podkład uczucia, zeszematyzował się, oziąbł, tracił swą wartość, stał się symbolem — wprawdzie daleko później, aniżeli słowo.
I teraz doszliśmy do jądra rzeczy.
Człowiek, który w swej twórczości jest w stanie, czy to słowu, czy to dźwiękowi nadać charakter uczuciowy, a więc, że dla niego słowo nie jest symbolem, nazwą, tylko bezpośredniem wyrażeniem uczucia, a z innej strony: dźwięk nie jest li tylko przyjętą formą, w jakiej to lub owo uczucie się przelewa, ale bezpośredniem odtworzeniem choćby najmniejszego przebłysku uczucia — ten jest twórcą, ten tworzy metasłowo czyli poezyę, i tworzy coś ponad muzykę, to jest metamuzykę.
Dwóch mamy potężnych twórców: Mickiewicza i Szopena. Już zwykły człowiek, jeżeli chce wypowiedzieć jakąś odległą myśl, jedną z tych nawpół zgubionych myśli, której posiadamy raczej uczucie aniżeli sens, szuka za niezwykłemi słowami, tworzy nowe metafory,
Strona:PL Na drogach duszy.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.